Zdaniem Kasperczaka spotkanie na stadionie Wembley w wykonaniu biało-czerwonych miało dwa oblicza.
"W pierwszej połowie ze smutkiem patrzyłem na to, jak grali nasi piłkarze. W ofensywie po prostu nie zaistnieliśmy. Nie było jednej, składnej akcji, strzału, nie mówiąc już jakiś okazjach bramkowych. Na dodatek przegrywaliśmy 0:1, choć Anglicy nic wielkiego nie grali, ale nam przytrafił się błąd, po którym dostali karnego" – stwierdził.
Jeden z bohaterów remisowego meczu z Anglikami z 1973 roku był natomiast zadowolony z postawy biało-czerwonych po przerwie.
"Za to reakcja w drugiej połowie była dobra, podeszliśmy wyżej, zaczęliśmy prowokować rywala, wyprowadzać kontrataki. Wyrównująca bramka padła po ogromnym błędzie rywala, ale ten błąd został wymuszony. W pierwszej połowie nie było takich prób. Dobre były też zmiany, zwłaszcza Kamila Jóźwiaka i Arkadiusza Milika. Uważam, że ten drugi powinien zagrać od początku, a nie Karol Świderski. Milik jest zdecydowanie bardziej doświadczonym i znanym piłkarzem, jego nazwisko robiłoby większe wrażenie na rywalach" - podkreślił.
Były trener m.in. Wisły Kraków stwierdził, że nowy selekcjoner Paulo Sousa musi przede wszystkim skupić się na poprawie gry ofensywnej, która mocno kuleje. Zdaniem Kasperczaka, wciąż nie jest do końca wykorzystany potencjał Piotra Zielińskiego.
"Był dobrze ustawiany, ale patrząc na jego grę w reprezentacji określam go mianem +piłkarza smutasa+. Brakuje mi w jego grze zadziorności, błysku, który potrafi pokazać w Napoli" – zauważył.
Kasperczak nie miał wątpliwości, że brak kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego miał duży wpływ na przebieg gry, bo to najwyższej klasy zawodnik i nasza gra w ofensywie na pewno wyglądałby lepiej.
"Uważam, że nie zasłużyliśmy na porażkę, remis byłoby sprawiedliwszym wynikiem. Zabrakło niewiele, ale straciliśmy pechowo gola w końcówce po stałym fragmencie gry. Pozostał niedosyt, bo można było +wyrwać+ ten punkt Anglikom, którzy tego dnia nie pokazali nic wielkiego" – podsumował Kasperczak.