Porażka z Węgrami może odbić się czkawką. Przez to biało-czerwoni stracili szansę na rozstawienie w barażach i o awans na mundial będzie trudniej. Dlatego decyzja Sousy o trzymaniu Lewandowskiego na "trybunach" w ostatnim meczu wydaje się irracjonalna.

Reklama

Po meczu na selekcjonera naszej kadry spadła fala krytyki. Sytuacje chyba chciał ratować sam Lewandowski, ale jego oświadczenie wygląda dość kuriozalnie i nic dziwnego, że spora grupa dziennikarzy z niego szydzi.

O moich występach z trenerem Sousą rozmawialiśmy jeszcze przed zgrupowaniem. Sygnalizowałem, że grając tak dużo spotkań i znając swój organizm, mogę nie być w optymalnej dyspozycji w obu meczach - napisał Lewandowski.

Słowa kapitana naszej kadry nie spotkały się ze zrozumieniem przedstawicieli mediów. Krótko mówiąc piłkarz został wyśmiany.

Przemysław Iwańczyk z Polsat Sport nawiązał do słynnej komedii Stanisława Barei "Miś".

Tłumaczenie się napiętym kalendarzem gier też nie przekonuje.

Trzeba przyznać, że cała sprawa wygląda bardzo groteskowo.

A chyba najcelniej podsumował ją Dariusz Dobek.