"W meczu przeciwko Olympique Marsylia w Pucharze Francji dwóch zawodników o tym zapomniało. Irek zdobył bramkę i podbiegł do swoich kibiców. Piłkarze Auxerre rzucili się na niego, a on w tym momencie poczuł ból w kręgosłupie" - opowiada "Przeglądowi Sportowemu" Tomasz Kaczmarczyk, menedżer Jelenia.

Reklama

>>>Przeczytaj wywiad z Ireneuszem Jeleniem

Dyskopatia Jelenia po raz pierwszy dała o sobie znać w październiku 2006 roku. "Wcześniej Irek nawet nie wiedział, że ma kręgosłup" - żartuje Kaczmarczyk. "Po mistrzostwach świata w Niemczech i po pierwszym, ciężkim okresie przygotowawczym z Auxerre zaczął narzekać na bóle pleców. Francuscy lekarze w ogóle nie brali pod uwagę kręgosłupa, pierwsza diagnoza brzmiała, że to wina... zębów. Irek musiał pauzować dwa miesiące. Jeździł po całej Francji, był w Paryżu, Bordeaux i Lyonie, ale dalej nikt nie potrafił prawidłowo zdiagnozować, skąd bierze się ból" - wspomina Kaczmarczyk.

W końcu Guy Roux, trener-legenda w klubie z Burgundii, zdecydował, że piłkarz wróci do Polski i będzie się leczył u rodzimych specjalistów. Szybko przyniosło to efekty.

"To były bóle przeciążeniowe, wynikające z nadmiernego wysiłku. Nigdy nie rozważałem operacji, wybrałem leczenie metodami bezinwazyjnymi" - mówi reprezentant Polski, który korzystał nawet z japońskiej terapii YUMEIHO, polegającej na korekcji układu kostnego przez masaż ciała.