"Trzy lata temu zostałem pogrzebany, gdy siedziałem na zesłaniu w rezerwach Korony Kielce. Ale dzięki Bogu karta odwróciła się. Właściwie wszystko postawiłem na tę kartę wyjeżdżając do Szkocji, do Dundee United. Zacisnąłem zęby i zasuwałem czekając na swoją szansę. Doczekałem się. W Dundee zostałem bramkarzem numer jeden" - opowiada w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Łukasz Załuska.

Reklama

"Przez trzy lata będę piłkarzem Celticu. Właśnie wróciłem z badań. Prześwietlano mi kolana, stopy. Leżąc wjeżdżałem do specjalnej tuby. Czułem się jak w filmie <Ostry dyżur>. Wiadomo, nikt nie chce brać kota w worku, stąd te wszystkie badania. Ale o swoje zdrowie jestem spokojny" - uspokaja bramkarz.

>>>Załuska: Jestem już zniecierpliwiony

Łukasz Załuska bardzo nie lubi, gdy porónuje się go do Artura Boruca. "To było żenujące. Ktoś napisał, że małpuję jego fryzury, że kupiłem sobie auto terenowe taki jakie on ma, choć nie było mnie na nie stać. Rany, co za debilizmy. Jak by nie było mnie stać to bym sobie nie kupił. Jestem dorosłym człowiekiem, mam super rodzinę, swoje życie i dobrze mi z tym. Nie muszę nikogo naśladować. A z Arturem przyjaźnię się od wielu lat. Mogę na niego liczyć. Teraz wynajmuję od niego mieszkanie, w którym wcześniej mieszkał, ale powoli jak tylko poznam trochę Glasgow wybierzemy z żoną coś fajnego" - opowiada.

Reklama

Trener Celtiku Tony Mowbray należy do ostrych przeciwników alkoholu. Załuski jednak to nie martwi. "Każdy odpowiada - przepraszam za określenie - za swoje dupsko i sam uznaje, co gdzie i kiedy można. Piłkarze nie są członkami zakonu. Wszystko dla ludzi. I to chyba najzdrowsze podejście. No nigdy chyba bym sobie nie wybaczył, bym przez jakąś głupotę stracił szansę jaką dostałem w Celticu. Długo na to pracowałem" - mówi.