Bramki: 0:1 Maciej Jankowski (34).
Żółta kartka - Ruch Chorzów: Igor Lewczuk, Gabor Straka, Marcin Malinowski.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 3 350.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Mateusz Bąk - Tomasz Górkiewicz, Bartłomiej Konieczny, Ondrej Sourek, Krzysztof Król - Maciej Rogalski, Frantisek Metelka (52. Liran Cohen), Sylwester Patejuk, Dariusz Łatka (77. Sebastian Ziajka), Marek Sokołowski - Robert Demjan (46. Adam Cieśliński).
Ruch Chorzów: Matko Perdijic - Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Wojciech Grzyb, Marcin Malinowski, Gabor Straka, Łukasz Janoszka (88. Marek Zieńczuk) - Maciej Jankowski (70. Paweł Lisowski), Arkadiusz Piech (83. Paweł Abbott).
Bielszczanie przystąpili do potyczki z Ruchem Chorzów podbudowani sensacyjną wygraną z Legią w Warszawie. Widać to było w pierwszych minutach, gdy Górale zaatakowali. W 2. i 4. minucie dwukrotnie zakotłowało się pod bramką Ruchu, ale bramkarz Niebieskich Matko Perdijic każdorazowo piąstkował piłkę. Zaraz potem pojedynek się wyrównał.
Pierwszą poważniejszą szansę na otwarcie wyniku Podbeskidzie miało w 15. minucie. Tomasz Górkiewicz dośrodkował na lewą stronę pola karnego do Macieja Rogalskiego, który ograł Igora Lewczuka, ale jego płaski strzał został zablokowany. W 19. minucie z kolei z rogu groźnie dośrodkował Gabor Straka, ale żaden z zawodników nie zdołał skierować bezpańskiej piłki do siatki gospodarzy.
W drugim kwadransie gry Podbeskidzie częściej atakowało. Najlepszą okazję do zdobycia gola zmarnował w 27. minucie Sylwester Patejuk. Mocno uderzył z kilku metrów, ale piłka przeszła nieznacznie ponad poprzeczką.
Chorzowianie poważniejsze ostrzeżenie bielskiej defensywie wysłali w 32. minucie. Do ładnego dośrodkowania Macieja Jankowskiego nie doszedł jednak Arkadiusz Piech. W 34. minucie ta sama para wykorzystała już niezdecydowanie bielskiej obrony. Piech wyłożył doskonale piłkę swojemu koledze z drużyny, który w pojedynku jeden na jeden nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gospodarzy Mateuszowi Bąkowi i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce.
Podbeskidzkie szukało szansy bramkowej do ostatnich minut pierwszej części. Najbliższy szczęścia był Sylwester Patejuk, który w 42. minucie groźnie strzelił z 35 metrów, ale piłka przeszła minimalnie obok słupka bramki 14-krotnych mistrzów Polski.
Po przerwie trener Górali Robert Kasperczyk zastąpił niewidocznego wcześniej Roberta Demjana Adamem Cieśliński, by ożywić grę ofensywną. Jednak to chorzowianie atakowali groźniej wykorzystując ospałość defensywy Podbeskidzia. Dwukrotnie bliski szczęścia był Arkadiusz Piech. W 48. minucie minimalnie chybił. Minutę później po jego strzale Mateusz Bąk wyciągnął się jak struna i wybił na róg mknącą w okienko piłkę. Ruch się bronił, skutecznie wybijając Podbeskidzie z rytmu i groźnie kontrował. Szczególnie groźny był Piech.
W 64. min Podbeskidzie nieco przyspieszyło i zmontowało pierwszą od wielu minut groźniejszą akcję. Prawą stroną w pole karne przebojowo wszedł Adam Cieśliński, ale jego podanie wzdłuż linii bramkowej wybili obrońcy. Pięć minut później po dośrodkowaniu z rogu główka Marka Sokołowskiego przeszła nieznacznie nad poprzeczką.
W 81. groźną kontrę przeprowadził Ruch. Wprowadzony w drugiej połowie Paweł Lisowski podał do wychodzącego na dobrą pozycję Piecha, ale ten fatalnie przestrzelił.
W 87. minucie Sylwester Patejuk miał szansę wyrównać. Jego strzał z 16 metrów Matko Perdijic końcówkami palców wybił na róg. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Podbeskidzie wykonywało jeszcze rzut wolny z kilkunastu metrów, ale ten element piłkarskiego rzemiosła nie był w sobotę najmocniejszą stroną bielszczan. Piłkę zatrzymał mur. To była ostatnia szansa Podbeskidzia, które po dość bezbarwnym meczu uległo Ruchowi 0:1.