Marcin Brosz, trener drużyny z Gliwic, która w ostatniej kolejce pokonała Zawiszę Bydgoszcz 3:0, apelował przed spotkaniem o wysoką frekwencję i został wysłuchany. Bilety wyprzedano w przeddzień meczu. Na trybunach zasiadło 9362 widzów, w tym 750 sympatyków gości.

Reklama

Przed przerwą gospodarze mieli dwukrotnie powody do radości po zdobytych golach. Spiker mówił, że Piast jest już jedną nogą w ekstraklasie, a po chwili zawyrokował, że już obiema.

Trzy minuty po przerwie z rzutu wolnego trafił kapitan gospodarzy Tomasz Podgórski i awans był przesądzony. Na widowni trwała feta.

Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze gospodarzy nie żałowali szampana oblewając się nawzajem na boisku, a potem odebrali z rąk prezydenta miasta Zygmunta Frankiewicza puchar i pamiątkowe medale z okazji awansu.

Reklama

Po meczu na konferencji prasowej zjawił się nie tylko trener Brosz, ale i zawodnicy.

Czekaliśmy na ten moment wszyscy. Dziękuję prezydentowi miasta i radzie nadzorczej. Jak wszyscy wiedzą, nie zawsze nad naszym zespołem świeciło słońce. Mamy charakterną drużynę. Zawodnicy pokazali hart ducha, Wierzyli w siebie i dziś wszyscy się cieszymy. Mamy też nieprawdopodobnych kibiców.

Wielu skazywało nas na walkę o utrzymanie. Ale widać było, że spotkała się tu grupa ludzi, którzy wiedzą, czego chcą. Awans wywalczyliśmy kolektywem. I czekamy z niecierpliwością na mecze w ekstraklasie- dodał kapitan Tomasz Podgórski.

Reklama

Pogoń awans świętowała na stadionie Arki Gdynia, z którą wygrała 2:0.

Wiadomo było, że dwa ostatnie mecze musieliśmy wygrać. Klub z takimi tradycjami jak Pogoń i takie miasto jak Szczecin zasługuje na grę w ekstraklasie. Wszyscy jesteśmy niesłychanie szczęśliwi. Mam też nadzieję, że za rok także Arka Gdynia będzie cieszyła z awansu na tym pięknym stadionie - powiedział po meczu trener Pogoni Ryszard Tarasiewicz.

Chciałbym też podziękować wszystkim ludziom, którzy zaangażowali w odbudowę tego klubu. Nie wolno zapomnieć również o dokonaniu Marcina Sasala, bo bez zdobyczy punktowej tego trenera nie świętowalibyśmy dzisiaj awansu. Przyszedłem do Pogoni na 10 ostatnich meczów z konkretnym zadaniem i nie rozmawiałem jeszcze na temat swojego pozostania w Szczecinie. Chciałbym jednak podjąć się tego wyzwania, aczkolwiek w tak radosnym dniu nie myślę o tym - dodał szkoleniowiec "Portowców".

Radości nie krył również kapitan Pogoni Bartosz Ława. "Przed sezonem życzyłem awansu zarówno Pogoni jak i Arce. Miałem też nadzieję, że ostatni mecz w Gdyni będzie spotkaniem bez stawki, w którym zmierza się dwie drużyny witające się z ekstraklasą. Tak się jednak nie stało. W rundzie jesiennej Pogoń była uważana za głównego faworyta i wręcz skazana na awans, ale na wiosnę zanotowaliśmy falstart i nawet zostaliśmy wykreśleni z grona zespołów walczących o najwyższe cele.

- Później przebudziliśmy się, zaczęliśmy wygrywać i wyniki również układały się po naszej myśli. W Gdyni przypieczętowaliśmy awans, aczkolwiek Arka starała się zepsuć nam to święto. Ja zostaję w Szczecinie, bo mam podpisanym kontrakt z Pogonią na trzy lata. A to właściwie jest w moim przypadku dożywocie" - powiedział 33-letni pomocnik.