To kara za odpalenie rac przez kibiców podczas majowego meczu z Ruchem Chorzów. Swoją decyzję wojewoda tłumaczył tym, że Lech "nie podjął żadnych działań w sprawie poprawy bezpieczeństwa na stadionie.

Reklama

Działacze Lecha zareagowali oburzeniem twierdząc, że działania wojewody w złym świetle stawiają klub i jego kibiców. "Jesteśmy zdruzgotani decyzją wojewody Piotra Florka. To zła decyzja, która nie rozwiązuje problemu, a po raz kolejny zamiata go pod dywan. Po raz kolejny zastosowano mechanizm odpowiedzialności zbiorowej, ale tym razem ukarano co najmniej 500 razy więcej osób niż na karę zasłużyło" - napisano w oświadczeniu wydanym przez klub.

Lech to recydywista jeśli chodzi o zachowanie kibiców. Wojewoda wielkopolski wielokrotnie w ostatnich latach zamykał jedną z trybun lub cały stadion. M.in. w 2011 roku po zamieszkach po finale Pucharu Polski w Bydgoszczy, w 2013 roku po meczu Ligi Europejskiej z Żalgirisem Wilno (transparent obrażający Litwinów) czy po racowiskach na meczach ligowych. Poznaniaków po meczach w europejskich pucharach karała także UEFA.