- Z tego co wiem, to prezes chce już od kilku lat kończyć moją karierę, ale ja ją zaczynałem i ja ją zakończę. Ta decyzja będzie należeć tylko do mnie, nie do pana Bońka [...] Wróciłem tu dwa i pół roku roku temu. Od tego czasu wiele już widziałem i naprawdę musimy skupić się na czymś innym. Najbardziej na tym, aby nasza piłka szła do góry. Wszyscy wiemy, że w następnym sezonie tylko Legia zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów, reszta drużyn w Lidze Konferencji Europy. Prezes mówił, że zajmowanie się klubową piłką nie leży w jego kwestii. Natomiast warto się zastanowić, kto tym zespołom daje licencje, kto karze je za korupcję? Możemy zrzucać odpowiedzialność na innych, ale nie o to chodzi. Tu trzeba zbudować coś dobrego. Ja pełniąc taką funkcję, bardziej skupiłbym się na tym, żeby pomagać klubom. Moje zakończenie kariery nie ma znaczenia, trzeba się skupić na konkretach - cytuje wypowiedź Jakuba Błaszczykowski Polskie Radio 24.
"Boniek może zadzwonić"
Właściciel osiedla może mówić, że nie wie, co się dzieje na jego podwórku? Warto czasem więc na nie zejść. Ja zaryzykowałem swoje pieniądze i wizerunek dla klubu, którego nikt nie chciał. Pan Boniek mógł przyjechać do nas i porozmawiać. Do tej pory nie mieliśmy jednak takiej możliwości. Ma mój numer, może też zadzwonić i powiedzieć: Kuba kończ już, bo nie mogę na ciebie patrzeć - dodał piłkarz Wisły.
W meczu ostatniej kolejki ekstraklasy Wisła pokonała w niedzielę na wyjeździe Piasta Gliwice 3:2.