"Jadymy durś" - takimi słowami przywitał się z kibicami Podolski w opublikowanym przez Górnika nagraniu.

Każdy wie, że pochodzę ze Śląska, z Sośnicy (dzielnica Gliwic, blisko stadionu zabrzan). Górnik od małego jest moim klubem. Mam tam rodzinę, kolegów, tam się wychowałem, wszystko pamiętam – stwierdził 36-letni napastnik.

Przypomniał, że utrzymywał cały czas kontakt z Górnikiem, oglądał transmisje jego meczów, interesował się transferami, miejscem w tabeli.

Reklama

Teraz zobaczymy, co możemy zrobić razem. Nie potrzebuję ludzi poklepujących mnie po plecach. Mnie chodzi o klub i drużynę. Cieszę się, że będę mógł zagrać w tej koszulce, na nowym stadionie w Zabrzu. Zobaczymy, jak to wyjdzie na boisku. Potrzebuję 3-4 tygodni, żeby się przygotować do sezonu. Nie myślę o mistrzostwie Polski, nie wiem, czy nas na to stać. W poprzednim sezonie chłopaki super grali w pierwszej rundzie, potem to poszło w dół – ocenił mistrz świata z 2014 roku.

Reklama

Zaznaczył, że nie zależy mu na strzeleniu 20 goli i zmianie klubu. Chodzi mi o to, żeby być w Górniku, pomóc mu w też w marketingu, w rozwoju akademii. Jeśli się uda postrzelać, to dobrze, ale jeśli przy 20 bramkach drużyna będzie na 11. miejscu, to nic nie da. Lepiej być na trzecim, czwartym miejscu i strzelić tylko jedną, to dla mnie wystarczy – powiedział strzelec 49 bramek dla reprezentacji Niemiec.

Podkreślił wagę szkolenia młodzieży w zabrzańskim klubie.

To moje marzenie, by zrobić tę akademię dobrą na kolejne lata. Część pracy będzie na boisku z drużyną po to, by wygrywać. Jednak Górnik to wielki klub, ma super kibiców, jest dużo do zrobienia i chcę w tym pomóc - wyjaśnił były gracz m.in. Bayernu Monachium i Arsenalu Londyn.

Wkrótce kontrakt

Podolski w czwartek ma podpisać kontrakt z Górnikiem, spotkać się z dziennikarzami i kibicami.

Zawodnicy przychodzą i odchodzą, trenerzy też, a klub i kibice zawsze zostają. Ja chcę pomóc, by Górnik krok po kroku się podniósł, we wszystkim, nie tyko na boisku. Bo potencjał jest na każdym kroku. Czekam na pierwszy mecz u siebie – podsumował Podolski.