Mecz Śląska z Hapoelem rozpoczął się i zaraz został przerwany, bo kibice wrocławskiego zespołu wrzucili na plac gry serpentyny i odpalili race, które tak zadymiły boisko, że widoczność była zerowa. Sędzia długo się nie wahał i nakazał piłkarzom zejść do szatni. Zawodnicy powrócili na murawę po kilkunastu minutach i zanim znowu zaczęli grać, arbiter zezwolił na krótką rozgrzewkę.
Pierwsze fragmenty spotkania należały do Śląska, który dłużej utrzymywał się przy piłce i potrafił zepchnąć rywali do obrony. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Co prawa zegar boiskowy wskazywał 28. minutę, ale zawodnicy grali od jakichś dziesięciu, gdy po dośrodkowaniu w pole karne Hapoelu jeden z obrońców zespołu z Izraela tak wybijał piłkę, że ta trafiła pod nogi Erika Exposito. Hiszpan się nie zastanawiał, tylko huknął zza pola karnego i trafił idealnie pod poprzeczkę.
Śląsk po zdobyciu gola nieco się cofnął, ale nadal był groźniejszy. Świetną okazję na podwyższenie wyniku wrocławianie mieli po kontrataku, kiedy wychodzili trzech na trzech, ale Robert Pich zamiast podawać, zdecydował się na strzał i mocno się pomylił.
Goście pierwszy raz poważnie zagrozili bramce Śląska w doliczonym czasie gry, tylko że tych doliczonych minut było aż 19. Im było bliżej końca pierwszej połowy, tym coraz groźniej było w polu karnym polskiego zespołu. I w końcu Hapoel swój napór udokumentował golem. Po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskoczył Mariano Bareiro i było 1:1.
W tym momencie ponownie przebudził się Śląsk. Jeszcze przed przerwą Exposito popisał się fantastycznym zagraniem do Picha. Słowak uderzył z pola karnego i Ariel Harush odbił piłkę przed siebie. Zawodnik gospodarzy próbował jeszcze do niej dojść, ale został powalony przez Iyad Abu Abaida. Arbiter odgwizdał faul i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł sam poszkodowany i Śląsk schodził na przerwę prowadząc 2:1.
Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza. Najpierw przeważał Śląsk i mógł zdobyć gola, ale piłka po strzale Exposito odbiła się od słupka. Z czasem spotkanie się wyrównało, wrocławianie nie podchodzili już tak często wysokim pressingiem i szans na kolejne gole szukali głównie w kontratakach. Goście, zmuszeni do ataku pozycyjnego, nie mieli pomysłu na sforsowanie dobrze zorganizowanej defensywy Śląska.
Groźnie w polu karnym wrocławian zrobiło się praktycznie tylko raz. Po szybkiej wymianie podań Wojciech Golla tak wybijał piłkę, że Matus Putnocky musiał interweniować i rywale mieli rzut rożny. Później jeszcze w doliczonym czasie gry Hapoel zepchnął polski zespół do głębszej defensywy, ale nic z tego nie wynikło i ekipa trenera Jacka Magiery na rewanż do Izraela pojedzie z jednobramkową zaliczką.
Śląsk Wrocław – Hapoel Beer Szewa 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Erik Exposito (28), 1:1 Mariano Bareiro (45+6), 2:1 Robert Pich (45+16-karny)
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Mark Tamas; Hapoel Beer Szewa: Iyad Abu Abaid, Eugene Ansah, David Dor Micha
Sędzia: Pavel Orel (Czechy)
Widzów: 11 609l/