Za tydzień oba zespoły spotkają się ponownie w Izraelu. Po trzech spotkaniach mistrzowie Polski mają cztery punkty na koncie.

Pierwsze 45 minut nie zachwyciło

Lech po dobrym, choć przegranym meczu z Villarreal (3:4) i efektownym zwycięstwie nad Austrią Wiedeń (4:1), w kolejnym spotkaniu trochę rozczarował. Podział punktów jest jednak sprawiedliwy - choć poznaniacy posiadali inicjatywę, to goście stworzyli lepsze okazje i byli bliżsi zdobycia gola.

Pierwsza część spotkania nie mogła zachwycić ponad 17-tysięcznej widowni. Szarpana gra z obu stron, sporo chaosu, fauli i dużo strat. Brakowało natomiast ciekawych sytuacji, choć piłkarze z Izraela już w drugiej minucie mogli zdobyć gola. Defensywa "Kolejorza" trochę zlekceważyła akcję rywali, Rotem Hatuel zagrał do Tomera Hemeda, który w dość niekonwencjonalny sposób próbował zaskoczyć Filipa Bednarka. Na szczęście dla gospodarzy strzał napastnika przyjezdnych poszybował obok słupka.

Reklama

Lech odpowiedział dwoma celnymi uderzeniami Kristoffera Velde i Filipa Marchwińskiego, ale nie sprawiły one bramkarzowi Hapoelu Omri Glazerowi większego kłopotu.

W miarę upływu czasu lechici więcej mieli do powiedzenia, częściej byli w posiadaniu piłki, lecz można było odnieść wrażenie jakby podopieczni Johna van den Broma rozgrywali pierwszy mecz po dłuższej przerwie. A przecież holenderski szkoleniowiec dokonał tylko jednej zmiany – na pozycji środkowego pomocnika zagrał Marchwiński, który trochę nieoczekiwanie zastąpił Joao Amarala.

Sporo akcji lewą stroną inicjował Velde, ale najczęściej tracił piłkę w łatwy sposób lub zbyt długo zwlekał z podaniem do partnera. Norweg popisał się jedną dość błyskotliwą akcją, w której minął dwóch rywali, ale zakończyła się ona dwoma zablokowanymi strzałami. Później jego zagrania już tylko irytowały kibiców.

Reklama

Hapoel miał piłkę meczową

Poznaniacy na początku drugiej połowy stworzyli najlepszą sytuację. Michał Skóraś wymanewrował obrońcę Hapoela i dośrodkował na głowę Marchwińskiego. 20-latek, który był mało widoczny w pierwszej połowie, dobrze przymierzył, ale Glazer przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kilka minut później w dość przypadkowych okolicznościach Filip Dagerstal znalazł się ok. 10 metrów przed bramką rywali, lecz mocno się pomylił.

Mecz się ożywił, bowiem piłkarze z Izraela też wcale nie zamierzali zadowalać się bezbramkowym rezultatem. Najpierw Hatuel pokazał niezłe umiejętności indywidualne, przedryblował kilku poznaniaków lecz strzelił tuż nad bramka. Minutę później rezerwowy Dor Micha uderzył w nogi lechitów.

Mistrzowie Polski szybko odzyskali inicjatywę i w końcówce ich przewaga była już spora. Gospodarzom wciąż jednak brakowało cierpliwości w rozegraniu akcji, a liczne dośrodkowania były też czytelne dla defensywy gości. Tymczasem wypady gości, choć rzadkie, były czasami bardzo groźne. W 82. minucie Hapoel miał "piłkę meczową" - po akcji najbardziej aktywnego w ofensywie Hatuela, Astrit Selmani z trzech metrów nie trafił w światło bramki.

Po trzech kolejkach poznaniacy mają na koncie cztery punkty, rywale - dwa. O godz. 21 rozpoczęło się drugie spotkanie grupy C - Villarrealu z Austrią Wiedeń.

Lech Poznań - Hapoel Beer Szewa 0:0

Lech Poznań: Filip Bednarek – Joel Pereira, Filip Dagerstal, Antonio Milic, Barry Douglas (32. Pedro Rebocho) – Michał Skóraś (82. Artur Sobiech), Radosław Murawski (61. Nika Kwekweskiri), Filip Marchwiński (61. Joao Amaral), Jesper Karlstroem, Kristoffer Velde (61. Heorhij Citaiszwili) – Mikael Ishak

Hapoel Beer Szewa: Omri Glazer – Helder Lopez, Eitan Tibi, Miguel Vitor, Eyad Abu Abaid (46. Or Dadia) – Mariano Bareiro, Rotem Hautel (84. Eden Shamir), Tomer Yosefi (46. Dor Micha), Shai Elias – Tomer Hemed (64. Astrit Selmani), Sagiv Jehezkel (72. Eugene Ansah)

Żółte kartki – Lech Poznań: Kristoffer Velde, Jesper Karlstroem; Hapoel Beer Szewa: Rotem Hatuel, Omri Glazer

Sędziował: Tamas Bognar (Węgry)

Widzów: 17 283









autor: Marcin Pawlicki