Dzień przed meczem w Walencji byłem chory. W godzinach popołudniowych w dniu spotkania było jeszcze gorzej. Przez następne dwie nocy spałem niewiele. Nie miałem gorączki, lecz czułem się wyczerpany, jakbym miał ze 40 stopni – powiedział szkoleniowiec w wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport”.

Reklama

Gasperini nie miał objawów, np. w postaci wspomnianej podwyższonej temperatury, dlatego wtedy nie wykonano mu testu na koronawirusa. Badanie zrobiono 10 dni temu, potwierdzając, że miał Covid-19. Kilka dni po meczu w Hiszpanii zaczął się lepiej czuć, ale np. stracił smak, co wskazywałoby na wirusa.

Przyznał, że widząc co się dzieje w marcu w Bergamo (to jedno z miast najbardziej dotkniętych pandemią), bał się o swoje życie: „Co dwie minuty do szpitala (obok ośrodka treningowego) podjeżdżała karetka na sygnale. To wyglądało jak na wojnie. W nocy myślałem, co ze mną będzie? Przecież nie mogę teraz umrzeć, wciąż mam tak dużo do zrobienia”.

Trener Atalanty opowiadał także o kolacji z zespołem sprzed ponad 2,5 miesiąca. Wówczas ekipa z Bergamo otrzymała szampana Dom Perignon. „Czułem się jakbym spożywał chleb i wodę” – relacjonował.

Jego podopieczni zajmują czwarte miejsce po 25 kolejkach Serie A. Tracą 15 punktów do lidera Juventusu Turyn (klub Wojciecha Szczęsnego). Wznowienie sezonu nastąpi 20 czerwca. Gasperini nie jest przeciwny dokończeniu rozgrywek.

Atalanta może pomóc Bergamo stanąć na nogi. Niektórzy uważają, że powrót na boisko jest niemoralny po tym, co stało i że istnieje ryzyko, że to się powtórzy. Ale to jedyny sposób na powrót do normalności – zauważył szkoleniowiec.