32-letni Lewandowski z powodu lekkiego urazu był oszczędzany w niedawnym meczu Ligi Mistrzów z Lokomotiwem Moskwa (2:0), ale w sobotę rozegrał już całe spotkanie. Jego zespół miał jednak spore problemy w starciu z dobrze dysponowanymi gospodarzami.

Union - po remisie z Bayernem szósty w tabeli (17 pkt) - potwierdził w sobotę, że pozytywne opinie na temat tego zespołu nie są przesadą. Od początku meczu imponował ciekawymi akcjami w ofensywie i mądrą grą w obronie.

Reklama

Berlińczycy już kilka minut po pierwszym gwizdku prowadzili 1:0, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola strzelił Grischa Proemel.

Przed przerwą mogli prowadzić wyżej, ale świetnie w bramce Bayernu spisywał się Manuel Neuer, nie dając się pokonać m.in. Nigeryjczykowi Taiwo Awoniyi.

W drugiej połowie Bayern osiągał coraz większą przewagę, z której jednak dość długo nic nie wynikało. Goście wyrównali dopiero w 67. minucie. Świetną akcję lewą stroną popisał się Kingsley Coman. Francuz zagrał na środek pola karnego, gdzie stał już Lewandowski. Polski napastnik w swoim stylu sprytnym strzałem ubiegł obrońców rywali.

To 13. gol Lewandowskiego w tym sezonie, dzięki czemu umocnił się na czele klasyfikacji strzelców niemieckiej ekstraklasy. Łącznie zdobył dla Bayernu 175 bramek w 200 ligowych występach.

Kapitan reprezentacji Polski jest w finałowej trójce piłkarzy nominowanych do nagrody FIFA za 2020 rok i według wielu fachowców uchodzi za faworyta plebiscytu. Ogłoszenie wyników - w czwartek.

Nieco gorsze nastroje są w Bayernie - broniący tytułu Bawarczycy z czterech ostatnich ligowych spotkań wygrali tylko jedno, a trzy zremisowali.

Wprawdzie z dorobkiem 24 punktów prowadzą w tabeli (tyle samo ma wicelider RB Lipsk), ale w niedzielę na pierwsze miejsce może awansować Bayer Leverkusen (obecnie 22 pkt), który podejmie Hoffenheim.

Do niespodzianki doszło w sobotę w Dortmundzie, gdzie Borussia Dortmund, wciąż bez kontuzjowanego Norwega Erlinga Haalanda, przegrała u siebie z VfB Stuttgart aż 1:5. Polscy obrońcy z obu zespołów - Łukasz Piszczek z BVB oraz Marcin Kamiński - byli rezerwowymi.

Wicelider klasyfikacji strzelców Haaland (10 goli) musi pauzować co najmniej do końca roku, co wyraźnie odbija się na postawie drużyny. Wprawdzie ekipa z Dortmundu w meczu z beniaminkiem ze Stuttgartu remisowała do przerwy 1:1, ale w drugiej części straciła aż cztery bramki.

Reklama

Po raz kolejny bohaterem VfB okazał się Silas Wamangituka. Piłkarz z Demokratycznej Republiki Konga w drugim z rzędu meczu strzelił dwa gole - w poprzedniej kolejce z Werderem Brema (2:1). Łącznie ma siedem trafień w sezonie.

"Stuttgart był lepszy od nas pod każdym względem. Nie jesteśmy zespołem, który broni się dobrze, musimy to powiedzieć. Ogólnie rzecz biorąc, zasłużone zwycięstwo rywali, a dla nas hańbiąca porażka" - przyznał kapitan BVB Marco Reus.

Swojego rozgoryczenia nie krył też trener gospodarzy Lucien Favre.

"To była katastrofa. Graliśmy bardzo, bardzo źle, nic nam nie wychodziło. W ogóle nas dzisiaj nie było" - przyznał.

Wicemistrz Niemiec w pięciu ostatnich meczach ligowych odnotował aż trzy porażki i tylko jedno zwycięstwo. W tabeli Borussia spadła na piąte miejsce (19 pkt), natomiast mający dwa punkty mniej VfB Stuttgart jest siódmy.

Wicelider RB Lipsk pokonał u siebie coraz gorzej spisujący się Werder 2:0, strzelając oba gole w pierwszej połowie. Najpierw trafił Austriak Marcel Sabitzer z rzutu karnego, a wynik ustalił Hiszpan Daniel Olmo.

W podstawowym składzie Herthy Berlin wystąpił w sobotę Krzysztof Piątek. Jego zespół zremisował na wyjeździe z Borussią Moenchengladbach 1:1.

25-letni napastnik reprezentacji Polski, który nie powiększył swojego dorobku (dotychczas trzy gole, z czego dwa w niedanych derbach Berlina), został zmieniony w 85. minucie.