O losach meczu rozstrzygnął rzut karny, wykorzystany w 83. minucie przez Ashleya Barnesa, który zresztą wywalczył "jedenastkę" - był faulowany przez bramkarza gospodarzy Alissona Beckera.
Liverpool miał ogromną przewagę w posiadaniu piłki, ale nie zdołał przełożyć tego na korzystny wynik.
Poprzedniej porażki w Premier League u siebie zespół z Anfield doznał 23 kwietnia 2017 roku - z Crystal Palace 1:2. Od tego czasu zanotował 55 zwycięstw i 13 remisów.
Z kolei dla Burnley to pierwsze zwycięstwo na wyjeździe z Liverpoolem od 1974 roku.
Nie wyszło nam oczywiście dzisiaj, musimy to przyznać. To moja wina - powiedział trener Juergen Klopp.
Obrońcy tytułu notują słabe wyniki tej zimy. Nie wygrali pięciu kolejnych meczów, na dodatek w czterech ostatnich nie strzelili żadnego gola.
Czwartkowa porażka stawia "The Reds" w coraz trudniejszej sytuacji w perspektywie walki o mistrzowsko. Podopieczni Kloppa zajmują obecnie czwarte miejsce z dorobkiem 34 punktów. Lider Manchester United ma 40, a wicelider Manchester City (jeden mecz zaległy) oraz trzeci w tabeli Leicester City - po 38.
Natomiast piłkarze Burnley awansowali na 16. miejsce - mają 19 punktów i już siedem przewagi nad strefą spadkową.