Chelsea pod wodzą trenera Thomasa Tuchela spisuje się bardzo dobrze. Niemiecki szkoleniowiec objął zespół pod koniec stycznia i "The Blues" od tego momentu nie doznali porażki.
Londyńczycy na Anfield byli drużyną wyraźnie lepszą. Blisko objęcia prowadzenie byli już w 24. minucie, kiedy do siatki trafił Timo Werner. Ostatecznie jednak po analizie VAR gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej niemieckiego napastnika.
Mount pogrążył "The Reds"
Cel osiągnęli ostatecznie tuż przed przerwą. Mount zbiegł ze skrzydła do środka i precyzyjnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Alissonowi Beckerowi.
Liverpool nie potrafił znaleźć sposobu na zdyscyplinowaną obronę gości; "The Reds" oddali tylko jeden celny strzał.
Graliśmy odważnie i z wielką żądzą zwycięstwa. Nawet na moment nie straciliśmy koncentracji. To był bardzo dobry występ całego zespołu - powiedział Tuchel na antenie Sky Sports.
W tabeli Chelsea zajmuje czwarte miejsce. Do prowadzącego Manchesteru City traci jednak aż 18 punktów.
Sytuacja pogrążonego w kryzysie Liverpoolu jest coraz gorsza. Podopieczni trenera Juergena Kloppa spadli na siódmą pozycję kosztem lokalnego rywala Evertonu, który pokonał na wyjeździe West Bromwich Albion 1:0 po goli Richarlisona. Szanse na obronę tytułu przy 22-punktowej stracie do lidera mają już tylko matematyczne.
Mecz był zacięty, wyrównany, a talent Masona Mounta okazał się kluczowy. Musimy poprawić naszą grę w decydujących momentach. Brakuje nam jakości przy wykańczaniu akcji. Ta porażka to dla nas wielki cios, ale to jeszcze nie nasz koniec. Musimy zacząć wygrywać - podkreślił Klopp.