O ile w czwartek "Duma Katalonii" była praktycznie bezsilna w wyjazdowym spotkaniu z Cadiz, zremisowanym 0:0, to w niedzielę na Camp Nou nie było wątpliwości, który zespół jest lepszy. Świadczy o tym choćby statystyka celnych strzałów: 12-1.
Podopieczni holenderskiego trenera Ronalda Koemana już po pierwszym kwadransie prowadzili dwoma bramkami po trafieniach rodaków szkoleniowca - Memphisa Depaya z rzutu karnego (6.) oraz Luuka de Jonga (14.).
Wrócił Fati
W 81. minucie na boisku pojawił się utalentowany piłkarz gospodarzy Ansu Fati, który pauzował przez prawie rok z powodu poważnej kontuzji kolana. W doliczonym czasie spotkania 18-letni napastnik wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik na 3:0.
Kilka dni temu wydawało się, że świat się kończy, a dziś znów wzeszło słońce. Barcelona wraca na zwycięską ścieżkę i - co ważniejsze - wreszcie pozostawia pozytywne wrażenie - napisała tuż po końcowym gwizdku "Marca".
Katalończycy mają 12 punktów i tracą pięć do prowadzącego Realu, od którego rozegrali jednak o jedno spotkanie mniej. Za niespełna miesiąc zmierzą się z "Królewskimi" przed własną publicznością, ale wcześniej czekają ich jeszcze spotkania z Atletico i Valencią, a także potyczki z Benficą Lizbona i Dynamem Kijów w Lidze Mistrzów.
W sobotę mające 14 punktów Atletico poniosło pierwszą porażkę w tym sezonie, niespodziewanie ulegając u siebie Alaves 0:1. Zespół z Vitorii-Gasteiz zdobył pierwsze punkty w sezonie i opuścił ostatnią lokatę w tabeli.
14 punktów ma również Sevilla, która wygrała u siebie z Espanyolem Barcelona 2:0. Podobnie jak Barcelona, ekipa ze stolicy Andaluzji ma jeden zaległy mecz.