Podopieczni Orlando Blackwooda są jedyną ekipą, która nie wykorzystała systemu rozgrywek i nie "wybierała" sobie przeciwników w kolejnych rundach. Postawiła na wygrywanie od pierwszego meczu i dotarła do finału. W sobotę po zaciętym spotkaniu w półfinale pokonali Serbów.
Kubańczycy po raz drugi w historii znaleźli się w finale siatkarskiego mundialu. Poprzednio o złoto walczyli w 1990 roku w Rio de Janeiro. W decydującym starciu przegrali z Włochami.
Brazylijczycy byli już przed turniejem głównym kandydatem do zwycięstwa. Drogę do finału wprawdzie sobie wybierali i nie zawsze grali uczciwie, ale w wielu meczach pokazali klasę.
We Włoszech oba zespoły już raz się spotkały - w pierwszej fazie turnieju. Był to do tej pory najciekawszy mecz turnieju. Górą po pięciosetowym pojedynku byli Kubańczycy.
O brąz zmierzą się w Rzymie Serbowie i gospodarze mundialu. Ich mecz rozpocznie się o godz. 17.00.