Polacy o awans do ćwierćfinału walczyli w barażowym meczu z Bułgarią. Po pierwszych dwóch setach biało-czerwoni byli na dobrej drodze. Byli o krok od celu. Prowadzili 2:0. Jednak potem nastąpiła katastrofa. Znów prawdziwe okazało się stare siatkarskie powiedzenie: "że jak prowadząc 2:0 nie wygrywa się 3:0, to przegrywa się 2:3".
W ćwierćfinale z Niemcami zagrają Bułgarzy. Biało-czerwoni turniej kończą na miejscach 9-12. To wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Przed mistrzostwami mówiło się o walce o medal. Tym bardziej, że jesteśmy współgospodarzem tegorocznych ME.
To trzeci z rzędu słaby start Polaków na wielkiej imprezie. Najpierw podopieczni włoskiego selekcjonera naszej kadry zawiedli na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Następnie nie zakwalifikowali się do finałowego turnieju Ligi światowej, a teraz szybko pożegnali się z mistrzostwami starego kontynentu.
Za te niepowodzenia prawdopodobnie głową zapłaci Andrea Anastasi. Szanse na jego pozostanie na stanowisku opiekuna polskiej reprezentacji są bliskie zeru.
Co będzie oznaczać odejście Anastasiego? Powrót, do kadry Mariusza Wlazłego. Najlepszy polski atakujący był poza drużyną włoskiego trenera.