"Razem z trenerem doszliśmy do wniosku, że marginesy w wynikach skoczków są tak małe, że liczy się każdy detal. Obliczyliśmy razem ze specjalistami od aerodynamiki, że wystające spod kasku włosy wpadające w wiry są elementem spowalniającym i skracają skok nawet o metr. Biorąc pod uwagę liczbę skoków w sezonie, może mogły zaważyć o wielu punktach" - powiedział Hilde.

Reklama

Asystent trenera Miki Kojonkoskiego Ole Geir Berdahl przyznał, że myślał o tym już w ubiegłym sezonie "Tom nie słuchał moich sugestii. Teraz wydałem rozkaz. Włosy nie mogą wystawać poza kask" - dodał.

Skoczek wyjaśnił, że nie poszedł do fryzjera, który w Norwegii jest zbyt drogi, a włosy obciął kolega z drużyny, Andreas Vilberg. Zdjęcia z sesji zostały umieszczone w internecie i skoczek otrzymał już wiele listów od swoich zawiedzionych sympatyczek.