Piątkowy etap liczy zaledwie 2,5 km, ale zawodniczkom mocno da się we znaki. Na Moerdarbakken nie wystarczy bowiem tylko wbiec, później trzeba jeszcze pokonać stromy zjazd.

Z powodu wiosennej pogody organizatorzy musieli przygotować sztuczny śnieg. Miejscami jest on brudny i zmieszany z kamykami. Na szczęście, dzięki wysokiej temperaturze, także miękki, a trasa przez to bezpieczniejsza, bowiem nieco wolniejsza.

Reklama

W ubiegłym roku "królową Moerdarbakken" została Marit Bjoergen. Norweżka wyprzedziła Kowalczyk o 10,6 s.

"Moim zdaniem w tym roku też wygra Bjoergen, jest w świetnej formie, a poza tym to zawody techniką dowolną. Gdyby bieg był +klasykiem+ można byłoby wtedy pomarzyć o zwycięstwie. Justyna oczywiście będzie walczyła, po to tutaj przyjechała. Kiedy w środę w Sztokholmie znów upadła było nam zwyczajnie wstyd i nie mieliśmy ochoty z nikim rozmawiać. Sezon wciąż jednak trwa i nie mogliśmy tak po prostu spakować się i wrócić do domu" - powiedział trener Aleksander Wierietielny.

W klasyfikacji generalnej PŚ prowadząca Bjoergen ma nad narciarką z Kasiny Wielkiej 160 punktów przewagi. Choć do zdobycia pozostało ich jeszcze 300, to szanse Polki na czwarty triumf z rzędu są czysto teoretyczne. Początek piątkowej rywalizacji o 13.30.