Pani Justyno, jak pani podsumuje ten sezon?

Był ciężki fizycznie i psychicznie, ale też piękny, pod względem sportowym, a także emocjonalnym, bo poczułam większą więź z zawodnikami, serwismenami. Jestem bardzo zadowolona, że nie zawiodłam ani siebie, ani drużyny.

Reklama

Rywalizacja z Marit Bjoergen nakręcała panią?

Tak, gdyby nie ona, wygrywałabym 80 procent biegów. Ale z drugiej strony, czy wówczas nie osiadłabym na laurach? Gdy dostaję w kość - tak było w poprzednim sezonie, gdy dwanaście razy byłam druga - to jest bardzo przykro. Nakręciło mnie to dość mocno.

W tym sezonie było sześć zwycięstw. Udowodniła pani sobie, że jest w stanie pokonać Bjoergen?

Nie sprowadzałabym tego do walki z Marit, ale fajnie było wrócić na pierwsze miejsce. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku.

Co będzie najważniejsze w przyszłym sezonie: Puchar Świata, mistrzostwa świata, Tour de Ski?

Tour de Ski zawsze traktuję jako przygotowania do najważniejszej imprezy sezonu. Potem dobrze biegam, więc na pewno w nim wystartuję. Jeśli oczywiście zdrowie pozwoli, bo czeka mnie newralgiczny moment w całej karierze sportowej, czyli operacja kolana.

Obawia się pani tej operacji?

Obawiam się, ale doktor Robert Śmigielski jest najlepszym specjalistą, więc mam pełne zaufanie do tego, co będzie robić. Nawet nie chcę znać detali technicznych. Kolana to są dla mnie newralgiczne części ciała, wiec obawy są. Chociaż bardziej boję się tego, żebym... była cierpliwa podczas rehabilitacji, by potem spokojnie wrócić do pracy. Mam nadzieję, że wytrzymam.

>>>Czytaj także: Wisła ma problemy finansowe