"Mam nadzieję, że nadal będę oddawał skoki na wysokim poziomie. Jak Bóg da, to będzie dobrze" – podkreślił Stoch.
Nowy lider PŚ stara się jednak studzić emocje. Powiedział, że poziom skoczków jest bardzo wysoki. "Wielu skacze na najwyższym poziomie. Wystarczy trochę szczęścia, lepsza dyspozycja dnia i tabela może się zmienić" – przestrzegł.
Stoch powiedział, że w sobotę czuł się silny. W takim przekonaniu utwierdziły go dobre skoki treningowe w piątek. Wtedy jednak pojawiły się jeszcze kłopoty z kolanem, które mu doskwierają od czasu startu w Lillehammer.
"Miałem kłopoty z kolanem, ale to przewlekły uraz, który będzie mi doskwierał przez jakiś czas. To nic poważnego. Dziś nie czułem jednak żadnych dolegliwości i dlatego mogłem oddawać dobre skoki" – wspomniał.
Swoją pierwszą próbę określił jako "nie najlepszą". "W drugiej serii nie liczyłem, nie kalkulowałem, robiłem swoje. To wykonałem i cieszę się" – dodał.
Stoch, który jest pierwszym Polakiem triumfującym w Wiśle, nie krył radości.
"Staram się oddawać najlepsze skoki, a przede wszystkim czerpać z nich radość. W tej chwili wszystko układa się dla mnie pomyślnie. Kocham to, co robię. Tym bardziej się cieszę, że mogę to robić z taką lekkością i uśmiechem na twarzy" – podkreślił.
Zdaniem prezesa PZN Apoloniusza Tajnera "Kamil odczarował Wisłę".
"Oczekujemy od niego, aby trafiał w próg. Dziś to zrobił dwukrotnie. Już w Bischofshofen na Turnieju Czterech Skoczni trenerzy mówili, że gdy on zacznie trafiać w próg, to będzie niepokonany. Dziś się to potwierdziło. W pierwszym skoku wypracował sobie lekką przewagę, w drugim - w trudnych warunkach - poradził sobie i swobodnie wygrał" – powiedział Tajner.
Zwrócił uwagę, że czołowej "10" konkursu znaleźli się też Piotr Żyła i Maciej Kot.
"Myślę, że Piotrek skacze w tej chwili optymalnie dla siebie, ale Maciej ma jeszcze rezerwy" – ocenił szef PZN.
Żyła, siódmy w zawodach, był zadowolony ze startu.
"Skoki były bardzo dobre, na wysokim poziomie. Siódme miejsce to kolejna moja +10+. Bajka!" – skomentował.
Dziewiąty w konkursie Maciej Kot przyznał, że problemem w sobotę był krótki rozbieg. Większość zawodników starowała z 5. lub 4. belki.
"Z tak niskiego rozbiegu w ciężkich warunkach nie można sobie pozwolić na błąd. U mnie najazd z odbiciem były na dobrym poziomie. Tu wciąż mam rezerwę. Problemy pojawiły się w locie. W pierwszym skoku mocno mnie skrzywiło, co spowodowało wytracenie prędkości. W drugim skoku symetria była lepsza, ale nie poradziłem sobie w mieszanych warunkach. Jutro muszę to poprawić" – analizował.
Jan Ziobro, który zajął 19. miejsce, także narzekał na zbyt nisko ustawioną belkę.
"Wydaje mi się, że pierwszy skok mogłem wykonać lepiej. Ten drugi był w porządku, choć +nie odleciałem+. Belka była tak nisko ustawiona, że jeśli tylko odrobinę mniej wiatru wpadło pod narty, to ciężko było cokolwiek zrobić" – wyjaśnił.
Tuż za Ziobrą uplasował się Stefan Hula.
"Skakałem zdecydowanie lepiej niż w piątek. Szczególnie pierwsza próba była dobra. W drugiej czegoś mi zabrakło i to się przełożyło na odległość" – przyznał.
Dawid Kubacki, który był 21., po konkursie powiedział, że na jego lokacie zaważył błąd na progu w pierwszym skoku, który znacząco wpłynął na odległość.
"Druga próba była dużo lepsza. Niestety, trafiłem w słabe warunki i też ciężko było odlecieć" – powiedział.
W niedzielę w Wiśle odbędzie się kolejny konkurs. O godz. 14.30 rozegrane zostaną kwalifikacje, a półtorej godziny później wystartuje pierwsza seria konkursowa.