Ja jestem w lepszej sytuacji? Nie wydaje mi się. Kamil to wspaniały zawodnik i ma rutynę w wygrywaniu najważniejszych konkursów. Zapowiada się bardzo interesujący weekend – powiedział Kraft.

Pochodzący z Salzburga zawodnik w Planicy może liczyć na wsparcie kilku tysięcy austriackich kibiców. Na to nie może narzekać także Stoch. W okolicach Kranjskiej Gory od Polaków aż się roi. Zajmują kawiarnie i bary, czekają na piątek, bo tego dnia odbędzie się pierwszy konkurs indywidualny. Drugi zaplanowany jest na niedzielę, a w sobotę rywalizować mają drużyny.

Reklama

Na kibiców zawsze możemy liczyć i oni są naszym motorem napędowym – powtarza na każdym kroku Stoch.

Obaj zawodnicy odpuścili czwartkowe kwalifikacje. Jak piszą austriackie media: „nikt nie chce odkrywać kart przed decydującą batalią”. Obecnie dzieli ich 31 punktów, a przewagą cieszy się Kraft.

Pogoda jest idealna. W czwartek świeciło słońce, a termometry wskazywały nawet 19 stopni. Pod obiektem, a właściwie kompleksem pięciu skoczni o różnych rozmiarach, kibice robili pikniki.

Reklama

Liczymy przede wszystkim na emocje. Oczywiście trzymamy kciuki za Kamila, ale już piękne jest to, że nadal jest w walce o Kryształową Kulę – mówiła grupa fanów z Bielska-Białej, która na słoweński finał skoków przyjeżdża od pięciu lat.

Najbardziej zdenerwowani są bohaterowie weekendu – Stoch i Kraft.

Teraz wszystko zaczyna się od nowa. Nie ma żadnego znaczenia, co było wcześniej, bo te dwa konkursy mogą zadecydować o całym sezonie. To, że mam parę punktów przewagi to oczywiście miłe, ale tak naprawdę nie jest to wiele warte – mówi wprost Kraft, a Stoch dodaje: „Oczywiście, że się denerwuję, ale to chyba normalne”.

Podopieczny Stefana Horngachera swoje szanse ocenia 50 na 50. „Zobaczymy w niedzielę, ja to się skończy” - dodał.

To byłaby druga Kryształowa Kula Stocha, wcześniej w cyklu triumfował w sezonie 2013/14. Kraft jeszcze nigdy nie okazał się najlepszy w całym sezonie. Ten rok jest bardzo udany dla niego. Zdobył chociażby dwa złote medale mistrzostw świata, podczas gdy Polak cieszył się tylko z podium w drużynie.

Letalnica, na której odbędą się zawody, uważana jest za jedną z najbardziej nieprzewidywalnych skoczni w Pucharze Świata. Organizatorzy liczą na to, że zawodnicy polecą nawet na 250 m.