Oprócz prawie 44-letniego Bjoerndalena - najbardziej utytułowanego biathlonisty w historii dyscypliny - w składzie zwycięzców znaleźli się także Henrik L'Abee-Lund, Erlend Oevereng Bjoentegaard oraz Lars Helge Birkeland. Nie startowali notujący dobre wyniki w rywalizacji indywidualnej bracia Tarjei i Johannes Thinignes Boe.
Skandynawowie wypracowali sobie ogromną przewagę nad konkurentami. Drudzy na mecie Niemcy stracili do nich blisko dwie minuty, a trzeci Francuzi - bez lidera klasyfikacji generalnej PŚ Martina Fourcade'a - mieli wynik gorszy o ponad dwie i pół minuty.
Biało-czerwoni tradycyjnie spisali się słabo, choć nieźle na pierwszej zmianie zaprezentował się Łukasz Szczurek, który był dziewiąty. Później jednak bardzo niecelnie strzelał Grzegorz Guzik, który musiał pokonać aż siedem karnych rund. Już na 23. pozycji na trasę wyruszył Andrzej Nędza-Kubiniec. Na jego zmianie Polska została zdublowana i Mateusz Janik, który do Austrii pojechał tylko na sztafetę, nawet nie mógł wystartować.