Jeśli uda mu się wystąpić w lutym w igrzyskach, zostanie pierwszym Szwajcarem mającym siedem startów olimpijskich.

Obecnie, z sześcioma, dzieli pierwsze miejsce w swoim kraju z Christine Stueckelberger, specjalistką od ujeżdżenia, która wywalczyła pięć medali olimpijskich, w tym złoto z Montrealu (1976)w konkursie indywidualnym.

Reklama

Ogromnie cieszę się na myśl o nadchodzących igrzyskach - powiedział Ammann w wywiadzie na stronie bluenews.ch.

Narciarz na razie spokojnie wraca do treningów po tym, jak latem doznał kontuzji kostki na treningu w tunelu aerodynamicznym. Przed zerwaniem więzadła w prawej stopie prezentował dobrą formę, m.in. był trzeci w konkursie Letniej Grand Prix we francuskim Courchevel.

Nigdy nie sądziłem, że pozostanę tak długo w rywalizacji sportowej. Ćwiczę spokojnie, a kontuzja pozwoliła mi zwrócić większą uwagę na jakość zajęć. W sezonie olimpijskim wszyscy zazwyczaj trenują zbyt intensywnie, bo chcą być najlepsi - dodał.

Ammann, czterokrotny mistrz olimpijski w rywalizacji indywidualnej z Salt Lake City (2002) i Vancouver (2010), wie, że koniec kariery zbliża się nieuchronnie. Nie martwi się tym, bo w jego głowie są już plany na przyszłość. Ma licencję zawodowego pilota, ale nie wyobraża sobie pracy... siedzącej. Ostatnio rozpoczął studia ekonomiczne na uniwersytecie St. Gallen.

Przedsiębiorca podejmuje decyzje z odwagą i ambicją. W tym widzę się w przyszłości, ale teraz najważniejsze są igrzyska w Pekinie - dodał 40-letni skoczek, który w dorobku ma także m.in. złoty medal MŚ (2007) oraz MŚ w lotach (2010).