Już spiker wywołujący na stadion im. Philippe'a Chatriera miał problem i ze sporym zdziwieniem wyczytał, że na kort wyjdą panie "Wozniacki i Wozniacki, przepraszam Wozniaka". Również podczas meczu sędzia stołkowy kilkakrotnie przekręcał nazwiska podając aktualny wynik. Obie zawodniczki mają polskie korzenie, bowiem ich rodzice wyemigrowali już jakiś czas temu z kraju.

Reklama

Na pomeczowej konferencji prasowej Kanadyjka nie była zbyt rozmowna, a zbieżność nazwisk rodząca problemy językowe na turniejach skomentowała krótko: "już się przyzwyczaiłam, że tak się zdarza". Podobnie zrobiła Wozniacki, która w tie-breaku obroniła trzy setbole, a ze stanu 3-6 wygrała kolejne pięć piłek i mecz, po dwóch godzinach i pięciu minutach wyrównanej walki.

"Cieszę się, że skończyło się na dwóch setach, bo w Wielkim Szlemie lepiej nie tracić sił w pierwszych rundach. Początek meczu miałam udany, ale później było już trochę gorzej. Na szczęście nie było trzeciego seta, bo tu mogło być różnie. Wiadomo, że najbardziej pasują mi korty twarde, a na ziemnych wiedzie mi się różnie. Na razie nie myślę, jakie mam szanse na zwycięstwo w Paryżu, choć na pewno chciałabym zdobyć pierwszy wielkoszlemowy tytuł" - powiedziała Wozniacki, która występuje z opaską uciskową na lewym biodrze.

"To raczej prewencyjne działanie. W ubiegłym tygodniu w Brukseli trochę mi dokuczał mięsień, więc wolę się zabezpieczyć, żeby nie pogorszyć tego stanu. Jest w miarę wszystko w porządku kiedy gram, a kiedy nie to zupełnie jest ok" - dodała.



Reklama

Wozniacki jest fanką piłkarzy FC Liverpool, ale w sobotnim finale Ligi Mistrzów będzie kibicować drużynie FC Barcelona w starciu z Manchesterem United. Tego samego dnia rozegra mecz trzeciej rundy, w którym jej rywalką będzie Słowaczka Daniela Hantuchova, deblowa partnerka Agnieszki Radwańskiej (odpadły we wtorek w pierwszym meczu).

Krakowianka w drugiej rundzie singla wystąpi w czwartek o godzinie 11.00, a po drugiej stronie siatki stanie Sania Mirza z Indii.

Reklama

W środę swoje drugie spotkania w turnieju bez straty seta rozstrzygnęły m.in. Australijka Samantha Stosur (nr 8.), Serbka Jelena Jankovic (10.), Rosjanka Swietłana Kuzniecowa (13.). Natomiast sporo trudu kosztowało wywalczenie awansu Francuzkę Marion Bartoli (11.), która długo męczyła się zanim pokonała Białorusinkę Olgę Goworcową 6:4, 6:7 (1-7), 6:2.

Nie powiodło się za to innej wielkiej nadziei gospodarzy turnieju Alize Cornet, która przegrała łatwo z Hiszpanką Nurią Llagosterą-Vives 0:6, 2:6.

Wieczorem o miejsce w trzeciej rundzie będzie walczyć ubiegłoroczna triumfatorka Roland Garros - Francesca Schiavone (4.). Rywalką Włoszki będzie Rosjanka Wiesna Dolonc, pochodząca z Serbii.