Agnieszka Radwańska: "To był bardzo ciężki mecz przeciwko zawodniczce z czołówki rankingu, no i w pewnym momencie omal się nie skończył, bo musiałam bronić trzy meczbole. Szczególnie przy trzecim dość szczęśliwie się wybroniłam. Cieszę się, że udało mi się wrócić, że wygrałam i wciąż mam szansę na półfinał mastersa. To jest turniej, w którym grają najlepsze tenisistki świata, więc trzeba tu walczyć do ostatniej piłki, tak jak ja zrobiłam dzisiaj. Udało mi się, choć końcówka była bardzo nerwowa. Byłam już właściwie na przegranej pozycji.

Reklama

- Wiem, że brakuje mi wygranego seta, żebym była w półfinale, więc w piątek będę musiała dać z siebie wszystko przeciwko Kvitovej. Ostatnio grałyśmy na trawie w Eastbourne, gdzie przegrałam właściwie o dwie piłki. Dlatego jestem dobrej myśli. Oczywiście nie będzie łatwo, bo Petra jak ma dobry dzień, to jest bardzo trudno z nią wygrać. Pokazała tutaj, że jest w dobrej formie, ale będę walczyć. Jutro czeka mnie znowu granie pod presją, ale jestem do tego przyzwyczajona od kilku tygodni.

- Z ramieniem nie jest źle. Nie mogę narzekać, zwłaszcza, że zagrałam tu dwa długie mecze. Powiem tak: nie jest źle, jak na taką dawkę tenisa. Fizycznie też czuję się nie najgorzej, choć ta nawierzchnia dosyć wchodzi w nogi. Ciężko tu kończyć piłki, są dłuższe wymiany, więc trzeba się nabiegać. Dziś już za późno, więc jutro będę się starała zrobić jak najwięcej, żeby doprowadzić się do stanu używalności przed kolejnym meczem".

Tomasz Wiktorowski, trener pomagający Radwańskiej: "Mecz pełen emocji, podobnie jak finał z Petkovic w Pekinie. Było jeszcze parę podobnych spotkań, ale to było chyba jednak najbardziej emocjonujące. Ze Zwonariewą zawsze jest przede wszystkim wojna nerwów. Wiera potrafi dobrze grać. Była już w finałach Wielkiego Szlema, była druga na świecie. No i dzisiaj też pokazała kawał dobrego tenisa, ale mentalnie Agnieszka nad nią górowała. Zresztą wygrała dzisiaj hartem ducha, na nawierzchni, która nie bardzo jej odpowiada.

- Ten trzeci meczbol dzisiaj był trochę cudowny, więc kto wie, czy nie będzie trzeba do Częstochowy podejść. Ale teraz trzeba już myśleć o meczu z Kvitovą. Jeśli Agnieszka chce być w półfinale, to musi jutro zagrać jak najlepiej i wtedy jest w stanie go wygrać, a przynajmniej seta".