Lubię podróżować, odwiedzać nowe miejsca, a pewnie nie miałabym szansy zwiedzenia tylu wspaniałych miejsc, gdybym nie była sędzią tenisową - mówi serwisowi Polski-Tenis.pl.
Jej wujek był trenerem. Od niego dowiedziała się, że jest organizowany kurs sędziowski. Zgłosiła się i nawet nie przypuszczała, że sędziowanie stanie się jej sposobem na życie.
To była bardziej taka wakacyjna praca, no bo fajnie sobie pojechać w ciekawe miejsca, jak wtedy Sopot i spędzić tydzień ze znajomymi oglądając tenis. Później rozwinęło się to bardziej poważnie i tak trwa do dziś - opowiada w wywiadzie.
Pytana, czy dopuszczalne, by sędzia miał jakiekolwiek przyjacielskie relacje z zawodnikiem, odpowiada:
Nie spędzamy czasu z zawodnikami, bo to jest zabronione przez kodeks sędziego, by nie być posądzonym o stronniczość (... )spotykamy się wielokrotnie na turniejach i możemy sobie porozmawiać, pośmiać się trochę. Ale na pewno nie ma czegoś takiego, jak chodzenie na kolacje z zawodnikami i spędzanie z nimi prywatnego czasu. To czynimy raczej w swoim, sędziowskim gronie - opowiada.