Ostatnie piątkowe spotkanie w singlu mężczyzn zapowiadało się najciekawiej w tej fazie turnieju. Jak się jednak okazało, było raczej jednostronne, trwało tylko półtorej godziny, a sety miały dość podobny przebieg.

Utytułowany Szwajcar, 17-krotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych (cztery razy Australian Open), w każdym z setów szybko przełamywał serwis rywala. W pierwszej partii nastąpiło to przy stanie 2:2 w gemach. Kolejne cztery wygrał Federer i całą partię 6:2.

Reklama

W drugim i trzecim secie 35-letni tenisista obejmował prowadzenie 1:0 przy serwisie rywala. Później obaj zawodnicy ani razu nie stracili swoich podań, więc Federer wygrał 6:4 i 6:4. Czechowi nie pomogło 13 asów w całym meczu (przy ośmiu rywala).

To był ich 23. pojedynek, Szwajcar wygrał po raz siedemnasty. Poprzednio spotkali się w ćwierćfinale ubiegłorocznej edycji zmagań w Melbourne, Federer również zwyciężył bez straty seta.

Jak przyznał po piątkowym meczu, granie z tak dobrym rywalem we wczesnej fazie turnieju spowodowało, że sam musiał podnieść swój poziom gry.

Wiedziałem, że to będzie trudna trzecia runda. Nie mógłbym być bardziej szczęśliwy niż jestem teraz. To było coś niesamowitego, sam siebie zaskoczyłem. Wydaje mi się, że jestem gotowy także na mecz z Nishikorim. To miły facet, w ostatnim czasie bardzo się rozwinął, lubię z nim grać - przyznał Federer.

Zawodnik z Bazylei w ubiegłym roku zmagał się z kontuzjami kolana i pleców. Po raz ostatni wystąpił 8 lipca w wielkoszlemowym Wimbledonie (porażka w półfinale z Kanadyjczykiem Milosem Raonicem). Wrócił do rywalizacji na początku stycznia - na Puchar Hopmana, nieoficjalne mistrzostwa świata drużyn mieszanych.

Z powodu przymusowej półrocznej przerwy pogorszyła się jego sytuacja na liście ATP, co miało wpływ na jego rozstawienie w Australian Open (numer 17.).