Z powodu kontuzji lewego ramienia Kvitova wycofała się tuż przed rozpoczęciem wielkoszlemowego French Open. Jej ostatnim występem przed Wimbledonem był majowy turniej WTA w Rzymie na kortach ziemnych. Jak zaznaczyła w jednym z wywiadów, biła się z myślami, czy wystąpić w Wimbledonie, czy też dać jeszcze odpocząć ręce, w której trzyma rakietę. Ostatecznie zdecydowała się wystąpić w imprezie, którą w przeszłości dwukrotnie wygrała.
W drugiej rundzie 29-letnia Czeszka pokonała Kristinę Mladenovic 7:5, 6:2. W pierwszej partii Francuzka prowadziła już 5:3. Kvitova wygrała jednak cztery kolejne gemy, broniąc w 10. trzy piłki setowe. Przedstawiciele prasy później przede wszystkim pytali byłą wiceliderkę rankingu WTA o sytuację z jej ramieniem.
"Jest bez zmian. Nie mogę powiedzieć, by było lepiej, ani by było gorzej. Po meczu z Kristiną czułam każdą część swojego ciała, ale to mnie nie zaskoczyło. W moją stronę leciały szybkie serwisy. Teraz każde spotkanie jest dla mnie jak trening. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim pojedynku im dłużej on trwał, tym lepiej sobie radziłam. To dobry znak. Mogę złapać formę nawet jeśli nie trenowałam zbyt wiele i nie będę próbowała tego robić w dniach wolnych" - zaznaczyła.
Kvitova nie ćwiczyła więc na korcie zarówno dzień przed meczem z Mladenovic, jak i w piątek.
"Mówiła, że będzie oszczędzać rękę przed kolejnymi spotkaniami. Siła uderzenia jest u niej bez zmian, nie czuje też bólu. Zaznaczyła jednak, że jeśli tylko ból się pojawi, to zrezygnuje z gry. Nie sądzę, by nastąpiło przed meczem z Linette, ale jest możliwość, że nastąpi to w trakcie" - zaznaczył w rozmowie z PAP dziennikarz czeskiej agencji informacyjnej.
Podczas niedawnej przerwy w grze brak treningów na korcie słynna tenisistka zastępowała bieganiem i ćwiczeniami na siłowni.
"Nie mogłam trzymać w ręce rakiety, więc musiałam robić coś innego. Spędzałam wiele godzin w siłowni, biegałam i robiłam wszystko, co mogłam jeśli chodzi o kwestie fitnessowe. Jednak bieganie i skakanie na korcie to coś zupełnie innego niż robienie tego poza nim. Cieszę się, że dość szybko udało mi się wrócić do dobrego poruszania się po korcie, czystego dostrzegania piłki itp." - zaznaczyła.
W dorobku ma dwa tytuły wielkoszlemowe i oba wywalczyła właśnie w Londynie. Triumfowała na trawiastych kortach All England Clubu w 2011 i 2014 roku.
Na przebieg kariery Czeszki w ostatnich latach duży wpływ miała napaść, której ofiarą padła w swoim domu w grudniu 2016 roku. Włamywacz zranił ją nożem, uszkadzając ścięgna i nerwy w lewej dłoni. Do rywalizacji wróciła pod koniec maja 2017 roku i mozolnie odbudowywała karierę. W styczniu tego roku dotarła do finału Australian Open.
"Długo czekałam na przełamanie w Wielkim Szlemie. Od tego czasu zagrałam kilka dobrych turniejów i meczów. Poziom mojej gry podniósł się. Wiem, że to coś jest wciąż we mnie i mogę grać dobrze w wielkich imprezach. Tu jednak nie czuję ciężaru. Trawa to moja nawierzchnia, ale tym razem nie mam wobec siebie żadnych oczekiwań" - podkreśliła Kvitova.