Azarenka na kort wyszła ubrana w grubą puchową kurtkę. Podczas spotkania zaś miała ma sobie dodatkowo bluzę i długie termoaktywne getry pod krótkimi spodenkami. Padał wówczas lekki deszcz, a termometry wskazywały 11 stopni Celsjusza.

Przy stanie 2:1 dla byłej liderki światowego rankingu w pierwszym secie zwróciła się ona z apelem do sędziego, by przerwać pojedynek.

Reklama

To się robi trochę śmieszne. Nie widzisz, co się dzieje? (...) Jest za zimno. Nie da się trzymać rakiety w ręce, bo jest zbyt mokra. To jakiś żart. Co my ty robimy? - złościła się Białorusinka.

Supervisor zalecił jej, by zaczekała na korcie na decyzję, czy spotkanie będzie kontynuowane czy nie. Finalistkę niedawnego US Open doprowadziło to do wściekłości. Nie, jest osiem stopni C. Mieszkam na Florydzie, przywykłam do upału. Nie zamierzam tu czekać, ponieważ jest mi zimno - zaznaczyła stanowczo. Spytała też Kovinic, czy ta chce czekać na korcie. Czarnogórka zaprzeczyła.

Reklama

Mecz został przerwany, a zawodniczki wróciły na kort po ok. 30 minutach. Azarenka szybko uporała się z rywalką 6:1, 6:2.

Cieszę się, że byłam w stanie dokończyć to spotkanie. Zamierzam teraz obejrzeć, jak wszyscy inni zmagają się z tymi trudnymi warunkami - zaznaczyła tuż po zakończeniu pojedynku.

Inne mecze, które rozpoczęły się o tej samej porze, nie zostały przerwane.

French Open tradycyjnie odbywa się na przełomie maja i czerwca. W tym sezonie został przełożony na jesień z powodu pandemii koronawirusa.