Muguruza to kolejna z faworytek obecnej edycji, której zabraknie w czołowej szesnastce rywalizacji singlistek. Odpadły już m.in. Amerykanka Serena Williams, Czeszka Karolina Pliskova, Białorusinki Wiktoria Azarenka i Aryna Sabalenka czy Brytyjka Johanna Konta.
Pochodząca z Wenezueli Hiszpanka czwartej rundy na kortach im. Rolanda Garrosa nie osiągnęła tylko raz - w 2013 roku w swoim debiucie w tej imprezie.
Z kolei zajmująca 57. pozycję w klasyfikacji tenisistek 26-letnia Collins dopiero od poprzedniego sezonu znana jest szerszej publiczności. W styczniu 2019 dotarła do półfinału Australian Open. W 12. występie w Wielkim Szlemie dopiero po raz trzeci przebrnęła trzecią rundę.
W sobotę Amerykanka gorzej serwowała, miała gorszy bilans uderzeń wygrywających i niewymuszonych błędów, ale była skuteczniejsza w przełomowych momentach, m.in. potrafiąc lepiej wykorzystać okazję do przełamania podania rywalki. W całym meczu, który trwał dwie godziny 26 minut, zdobyła dwa punkty więcej od rywalki.
"W decydujących momentach nie spisywałam się najlepiej. Zaczęłyśmy na innym korcie, później z powodu deszczu musiałyśmy zmienić arenę, co dodatkowo mnie wybiło z rytmu. Jednak po dobrym drugim secie, na początku trzeciego odskoczyłam na 3:0 i wydawało się, że kontroluję pojedynek. Moment dekoncentracji drogo mnie kosztował. Po prostu kluczowe punkty przegapiłam i jestem bardzo rozczarowana porażką, zwłaszcza po takim przebiegu meczu" - skomentowała Muguruza.
O ćwierćfinał Collins zagra w poniedziałek z Tunezyjką Ons Jabeur, która również wcześniej nie dotarła w Paryżu tak daleko.
W niedzielę w 1/8 finału Iga Świątek spotka się z najwyżej rozstawioną Rumunką Simoną Halep.