Półfinalista Wimbledonu 2017 miał zagrać w turnieju ATP w St. Petersburgu, ale po tym jak wynik testu na obecność koronawirusa był pozytywny, został wycofany z imprezy. W Rosji był razem z żoną i 8-miesięcznym synem. Cała rodzina była chora na Covid-19 i miała wspólnie spędzić czas w izolacji w wyznaczonym hotelu. Tak się jednak nie stało. Querrey opuścił Rosję prywatnym samolotem.
W poniedziałek tenisista nie wpuścił do pokoju lekarza, a we wtorek opuścił hotel bez powiadomienia o tym recepcji i organizatorów turnieju. Już w środę władze ATP wydały komunikat, w którym poinformowały, że jeden z zawodników poważnie naruszył protokół medyczny, ale nie wymieniono jego nazwiska.
"Przedstawiciel ATP przekazał te informacje kierownictwu turnieju po tym, jak lekarze ponownie podjęli nieudaną próbę zbadania rodziny. Komitet organizacyjny turnieju zrobił wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo zawodnikom, przedstawicielom ATP i wszystkim zainteresowanym. Do kompetencji ATP należy teraz dalsze postępowanie i ocena zachowania Querreya" - napisano w wydanym oświadczeniu.
Nikt nie wie, gdzie obecnie przebywa Querrey, on, jak i jego żona zablokowali wszystkie konta w mediach społecznościowych, by utrudnić ich śledzenie. Tenisiście grozi teraz grzywna w wysokości do 100 tysięcy dolarów albo zawieszenie do trzech lat.