Poznanianka sezon 2020 zakończyła na 40. miejscu rankingu WTA. Jak przyznała, jest umiarkowanie zadowolona, choć wyniki mogły być znacznie lepsze.

Rok był, jaki był, dlatego jestem o tyle zadowolona, że mimo wszystko mam dobrą pozycję wyjściową na kolejny sezon. Wiem, że miałam dużą szansę, by poprawić ten ranking. Gdy wróciliśmy do touru, prezentowałam fajny tenis i żałuję, że nie przełożyło się to na lepsze rezultaty. Ciężko pracowałam przez ten okres i miała większe oczekiwania wobec siebie - przyznała tenisistka podczas briefingu w swoim rodzinnym mieście.

Reklama

Kilkanaście dni temu Linette poinformowała o zmianie trenera. Miejsce Gellarda, który współpracował z polską tenisistką przez blisko trzy lata, zajął Horvat. W sztabie szkoleniowym pozostał inny Chorwat Izo Zunic. Tenisistka przyznała, że akurat nastąpiły dobry moment na takie zmiany.

Wydaje mi się, że niektóre zmiany, które Mark chciał wprowadzić, czasami nie dawały takich rezultatów, jakie byśmy chcieli. I sami byliśmy tym sfrustrowani, mimo że obydwoje chcieliśmy jak najlepiej. Nie zmieniłam jednak zdania, cały czas uważam, że jest bardzo dobrym trenerem i będę to podkreślać. Ale to był dobry moment, żeby zmienić trenera. Przez długi czas nie robiłam kroku do przodu i tu nie chodzi o wyniki, ale także sam trening, jak również moje samopoczucie. Widzieliśmy, że gdzieś potrzebujemy przerwy od siebie, byliśmy przez cztery miesiące dzień w dzień ze sobą, trenowaliśmy po cztery-pięć godzin. Może też za długo byliśmy razem i musieliśmy odpocząć - stwierdziła.

Największym sukcesem poznanianki w mijającym roku było zwycięstwo w lutowym turnieju w Tajlandii.

Reklama

Wydaje mi się, że zaczynałam wtedy +łapać+ taki rytm i pewność siebie. Szkoda, że w tym momencie zostaliśmy zastopowani przez pandemię. Ja czułam się wówczas bardzo dobrze i było mi trochę przykro. Cóż, każdy znalazł się w takiej samej sytuacji - zaznaczyła.

Na wspomnianej imprezie Linette w 1/8 finału stoczyła pojedynek z Chinką Shuai Peng. W pierwszym secie popisała się efektownym uderzeniem, które przez WTA zostało uznane za "zagranie roku".

Parę razy słyszałam, że nie jestem utalentowana, a wyszło, że coś tam jednak potrafię. Cieszę się, że udało mi się zrobić coś ciekawego i że innym też się to podobało. Myślę, że moment, w którym wykonałam to uderzenie był dość trudny i stresujący, więc tym bardziej było to dla mnie coś bardzo ważnego. Sama nie wiem, jak mi się udało wyciągnąć tego slajsa, ale miło, że to zostało docenione - mówiła.

Tenisistka w Poznaniu przygotowuje się do nowego sezonu. Zwykle o tej porze roku formę szlifowała w Chinach, ale pandemia koronawirusa wywróciła jej wszystkie plany do góry nogami.

Nie było szans na wyjazd do Chin, nie można tam wjechać, wizy są przyznawane tylko przez rząd. Pierwotnie mieliśmy w planach przygotowywać się trzy tygodnie w Poznaniu, dwa w Zagrzebiu, a potem wylecieć do Australii, ale i te plany znów uległy zmianie. W Chorwacji też zamykają siłownie, sama nie wiem, co będę robić. Trudno jest teraz cokolwiek planować, kalendarz na przyszły rok praktycznie nie istnieje - przyznała.

Linette otrzymała zaproszenie od organizatorów turnieju Al Habtoor Tennis Challenge w Dubaju i chce tam się pojawić.

Nie mam jeszcze biletu. Musimy najpierw przejść testy na koronawirusa i dopiero wtedy mogę bukować bilety i wsiąść do samolotu. Dlatego nie mogę kupować ich w ciemno. Turniej w Dubaju chcę potraktować jako etap moich przygotowań, żeby cokolwiek zmienić. I przy okazji zagrać na świeżym powietrzu, w ciepłym klimacie, a nie tylko trenować w zimnej hali - podsumowała Linette.