Teksańczyków do zwycięstwa poprowadził Dirk Nowitzki, który zdobył 24 punkty. "Jeśli ktoś powiedziałby mi wcześniej, że wygramy dwa mecze w Los Angeles, nie uwierzyłbym. Teraz uważam, że na te zwycięstwa zasłużyliśmy" - przyznał Niemiec.

W ekipie "Jeziorowców" tradycyjnie najskuteczniejszy był Kobe Bryant. Uzyskał 23 pkt, ale nie imponował skutecznością. Trafił tylko dziewięć z 20 rzutów z gry.

Reklama

Wśród gospodarzy zawiedli także rezerwowi. Zdobyli łącznie zaledwie 12 pkt, tymczasem rezerwowi Mavericks aż 30.

Po raz ostatni Lakers przegrali we własnej hali dwa pierwsze mecze fazy play off w... 1977 roku. Wtedy w finale Konferencji ostatecznie 0-4 ulegli późniejszym mistrzom - Portland Trail Blazers.

"Nie może nas dopaść desperacja, bo wtedy na pewno nie zagramy dobrze. Musimy spokojnie przyjrzeć się popełnianym błędom i je wyeliminować. Mamy na to wystarczająco dużo czasu" - powiedział Bryant.

Reklama

Spotkanie numer trzy w piątek w Dallas.

Remis 1-1 jest natomiast w rywalizacji Chicago Bulls z Atlantą Hawks. Po wpadce w pierwszym meczu tym razem "Byki" wygrały u siebie 86:73.

Przed spotkaniem statuetkę dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) sezonu zasadniczego odebrał lider gospodarzy Derrick Rose. 22-letni koszykarz zagrał w środę tak, jak na laureata tej nagrody przystało. Zdobył 25 pkt i miał 10 asyst.

W ekipie Hawks znacznie słabiej niż w poprzednim meczu spisał się Joe Johnson, który tym razem uzyskał 16 "oczek".

Teraz rywalizacja przenosi się do Atlanty, gdzie drużyny zmierzą się w piątek.