Serbowie, mistrzowie olimpijscy z 2000 r. z Sydney (wówczas jeszcze jako Jugosławia), medaliści mistrzostw świata i Europy, w swoim składzie mają prawdziwe gwiazdy, m.in.: Nikolę Grbicia, jednego z najlepszych rozgrywających na świecie, czy Ivana "Groźnego" Miljkovicia - najlepiej punktującego zawodnika mistrzostw Europy w 2007 r. Obydwu może jednak w 2010 r. zabraknąć.

Reklama

Problemy z formą pojawiły się już w tym sezonie, po przegranym 2:3 finale Ligi Światowej z Brazylią – zamiast spodziewanego medalu Serbowie skończyli swój udział w mistrzostwach Europy w Izmirze już w drugiej fazie turnieju.

"Sam zastanawiałem się, co się stało. Wiem od przyjaciół pracujących przy kadrze, że przygotowania do mistrzostw przebiegały bez zarzutu, że celowano w finałową czwórkę. Co zawiodło? Przyjęcie, jak ono nie funkcjonowało, to i gra się nie kleiła" - ocenia były szkoleniowiec Serbii Ljubo Travica, który od 2008 r. prowadzi Asseco Resovię Rzeszów. "Ale niewątpliwie to Serbia będzie najtrudniejszym rywalem Polaków w pierwszej fazie mundialu. Szanse? 60:40 dla Polski" - dodaje.

Wątpliwości Travicy związane są z ewentualnymi absencjami w drużynie. "Nie wiadomo, jak ta drużyna będzie wyglądała w przyszłym roku. Kto będzie grał? Czy pojawią się godni następcy? W Serbii jest grupa bardzo obiecującej młodzieży, ale na stworzenie zespołu z tych chłopaków potrzeba 2-3 lat" - mówi Travica.

Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, o wynik meczu z siatkarzami z Bałkanów się nie obawia. W Pekinie w 2008 r. górą byli Polacy, czemu we Włoszech nie miałoby być podobnie? "Serbia to jest równy przeciwnik dla naszego zespołu, nie obawiam się wyniku tej konfrontacji" - mówi.