Polak oddał trzy rzuty z gry, ale tylko jeden był celny. Poza tym odnotował pięć zbiórek, w tym trzy w ataku, a także jeden faul. Najskuteczniejszy na boisku był jego klubowy kolega Dwight Howard - 24 punkty i 12 zbiórek, z czego osiem w obronie. Starał się go wspierać Rashard Lewis - 18 pkt, ale ich wysiłki nie zapobiegły trzeciej z rzędu i siódmej w ostatnich dziewięciu spotkaniach porażce.

Reklama

"Były fragmenty, kiedy graliśmy naprawdę dobrze. Brakuje nam jednak stabilności i regularności. Szybko tracimy mozolnie wypracowaną przewagę" - powiedział trener gości Stan Van Gundy, mając być może na myśli przegraną różnicą dziesięciu punktów czwartą kwartę.

W ekipie gospodarzy najlepiej spisał się Shannon Brown, a 22 pkt zdobyte punkty to rekord jego kariery. Gwiazdor Lakers Kobe Bryant zdobył tylko 11 pkt, trafiając z gry zaledwie cztery z 19 prób.

"Jak widać możemy wygrywać nawet wtedy, kiedy na boisku bardziej przeszkadzam niż pomagam. Shannon świetnie dziś trafiał, a Andrew (Bynum) i Pau (Gasol) wykonali w drugiej połowie świetną robotę pod koszami, pozwalając Dwightowi Howardowi zdobyć ledwie cztery punkty w tej części gry" - zaznaczył po meczu Kobe Bryant.

Magic, z dorobkiem 26 zwycięstw i 15 porażek, spadli na drugie miejsce w Southeast Division, natomiast ekipa z Los Angeles z bilansem 32-9 prowadzi w lidze NBA, mając również najlepszy bilans spotkań na własnym boisku - 23-3.

W meczu zajmujących drugie miejsca w obu konferencjach zespołów Boston Celtics ulegli Dallas Mavericks 90:99. Gości do sukcesu poprowadził Niemiec Dirk Nowitzki, który zdobył 37 punktów i zanotował siedem zbiórek.

"Do przerwy wszystko wyglądało dobrze i prowadziliśmy różnicą dziewięciu punktów. Później straciliśmy koncentrację, no i nie znaleźliśmy sposobu, by powstrzymać Nowitzkiego" - ocenił trener gospodarzy Doc Rivers. W jego zespole na pochwały zasłużył Paul Pierce - 24 pkt.

Reklama

Piąte zwycięstwo z rzędu odnieśli koszykarze Charlotte Bobcats, pokonując we własnej hali Sacramento Kings 105:103. Długo nic nie zapowiadało interesującej końcówki, gdyż cztery minut przed końcem trzeciej kwarty gospodarze prowadzili 82:58.

Bobcats mają obecnie bilans 20-19. Więcej zwycięstw niż porażek mieli wcześniej w dorobku w listopadzie 2007 roku, kiedy na początku sezonu wygrali sześć z 11 spotkań.

28 pkt dla zwycięzców zdobył Gerald Wallace, który mimo skręconej kostki spędził na boisku prawie 44 minuty. Po meczu jednak opuścił szatnię pół godziny później niż reszta zespołu, przechodząc serię zabiegów rehabilitacyjnych. Jednej zbiórki zabrakło z kolei Raymondowi Feltonowi, by zanotować tzw. triple double. Jego dorobek to 17 pkt, 10 asyst i dziewięć zbiórek.

Liderem gości - czwarta przegrana z rzędu - był Tyreke Evans, który uzyskał 34 pkt.