To właśnie drużyna z wyspy gejzerów stanęła Polakom na drodze do medalu igrzysk w Pekinie. Biało-czerwoni przegrali w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego z Islandią 30:32. Później ich niedzielni przeciwnicy doszli do finału. Ulegli wprawdzie Francuzom, ale w dorobku mają już olimpijskie srebro.

Reklama

"Nie chcemy wracać do domu bez medalu. Nasze oczekiwania były troszeczkę większe. Marzenia dzisiaj prysły. Pójdziemy do hotelu, zabiegi regeneracyjne, jakaś kolacja i... chociaż trochę pośpimy" - mówił po wczorajszym pechowym półfinale Marcin Lijewski.

"Mam nadzieję, że wszyscy weźmiemy się do kupy i nie odpuścimy tego meczu o brąz" - dodał Mariusz Jurasik. "Dla nas brąz też jest bardzo cenny. Choć po tych dwóch rundach myśleliśmy co najmniej o srebrnym medalu, bo chyba zasłużyliśmy na ten wielki finał naszą grą".

"Na pewno walczyliśmy dużo lepiej niż przed rokiem w mistrzostwach świata w Chorwacji, gdzie brązowy medal był szczytem naszych możliwości. Wtedy graliśmy naprawdę słabo i chyba tylko dzięki niebiosom szczęśliwie weszliśmy do półfinału" - mówił Jurasik.

"Teraz byliśmy pierwszym zespołem, który awansował do czwórki. Graliśmy koncertowo, może poza Francją, ale też to była inna stawka, praktycznie o nic. Mam nadzieję, że nie przegramy na tych mistrzostwach trzech meczów z rzędu" - powiedział.

Trener Bogdan Wenta docenia siłę Islandczyków. W trakcie całego turnieju zawsze podkreślał, że to jeden z głównych kandydatów do finału. Po sobotnim półfinale był zaskoczony wysokością porażki tej drużyny z Francją.

"Islandia gra bardzo dobrą piłkę ręczną. Przegrana z Francją w półfinale była za wysoka. O zwycięstwie naprawdę decydują niuanse. Muszę teraz wziąć zespół i go zmobilizować. Zaraz po meczu z Chorwacją, po tej rozpaczy, rozmawialiśmy w szatni i doszliśmy do wniosku, że nie mamy innego wyjścia, jak fajnie te mistrzostwa zakończyć. Na pewno zespół chorwacki był w naszym zasięgu, ale scenariusz nie ułożył się tak, jak żeśmy sobie wymarzyli" - ocenił Wenta.

Wielki finał Chorwacja - Francja rozpocznie się w wiedeńskiej Stadthalle o godz.17.30. Dokładnie taki sam skład miało spotkanie decydujące o złotym medalu w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Chorwacji. Wtedy górą byli Trójkolorowi, którzy nie dali gospodarzom ówczesnej imprezy żadnych szans.