Pierwsze badania nie wykazały poważniejszych urazów i Majdic z grymasem bólu startowała w kolejnych biegach. W finale sprintu przegrała tylko z Norweżką Marit Bjoergen i Justyną Kowalczyk. Na podium wchodziła podpierając się na ramieniu trenera. Później okazało się, że Majdic ma złamane cztery żebra i uszkodzoną opłucną.
Słoweńcy nie wykluczają podania do sądu organizatorów igrzysk. Chodzi o zaniedbania w przygotowaniu trasy. "Być może po powrocie do kraju porozmawiamy z prawnikiami i zobaczymy, co da się zrobić" - powiedział rzecznik prasowy słoweńskiej reprezentacji Branislav Dimitrovic.
"Kontuzja Majdic jest poważna. Igrzyska i w ogóle sezon dla niej się skończyły" - dodał.
Słowenka uważana była za jedną z faworytek zaplanowanego na 27 lutego biegu na 30 km.
W Słowenii Majdic już została uznana bohaterką narodową. Prezydent Danilo Turk zapowiedział, że uhonoruje zawodniczkę jednym z najwyższych odznaczeń państwowych.