Do pojedynku ma dojść prawdopodobnie w niemieckim Gelsenkirchen, a stawkę będzie mistrzostwo świata federacji WBC w wadze ciężkiej.

"Z całego serca życzę Albertowi wygranej, ale patrząc realnie, to jedyną korzyścią dla Polaka będzie pokazanie się szerszej publiczności. O wygranej nie ma nawet co myśleć" - skomentował bez ogródek Paweł Skrzecz.

"Niestety, między obydwoma pięściarzami jest ogromna różnica. Mam jednak nadzieję, że pokaże się z tak dobrej strony, że później będzie dostawał ciekawe propozycje, a w przyszłości dostanie kolejną szansę na wywalczenie mistrzostwa świata. Dzięki takiemu pojedynkowi będzie rozpoznawalny na międzynarodowej arenie" - dodał srebrny medalista olimpijski z Moskwy (1980 r.) w wadze półciężkiej.

Paweł Skrzecz nie odbiera jednak wszystkich szans Sosnowskiemu.

"W boksie jeden cios może rozstrzygnąć walkę, szczególnie jeśli chodzi o wagę ciężką. Albert jest jednak dużo wolniejszy, niższy i ma mniejszy zasięg ramion" - ocenił trener zawodowej grupy bokserskiej KnockOut Promotions.

"Jedyną szansą dla Sosnowskiego jest dążenie do walki w półdystansie. Tam może trafić Ukraińca ciosem sierpowym lub zamachowym. Tak było podczas sparingów z Andrzejem Wawrzykiem (warunkami fizycznymi przypominający Witalija Kliczkę - przyp. red.). W dystansie Sosnowski praktycznie nie istniał, ale w półdystansie już dużo lepiej sobie radził".









Reklama