Marcinkiewicz mówi, że ma dobrą pracę dyrektora banku w Londynie. Ale jednocześnie nie chciał jednoznacznie zaprzeczyć, że prezesura w PZPN w ogóle nie wchodzi w rachubę. "Czy rozmawiałem o takim pomyśle z wicepremierem Grzegorzem Schetyną? Nie odpowiem na to pytanie" - odparł były premier.

Reklama

Marcinkiewicz zna dobrze Michała Listkiewicza. "W wielu sprawach świetnie nam się współpracowało. Ale w jednej kwestii jako premier byłem wyjątkowo twardy: w walce z korupcją w futbolu. Gdybym został prezesem PZPN, byłoby tak samo" - powiedział Marcinkiewicz.

"Słyszałem z kręgów zbliżonych do Platformy Obywatelskiej, że rząd w PZPN chce mieć kogoś <swojego>, a przy okazji premier Donald Tusk mógłby pozbyć się groźnego konkurenta w walce o prezydenturę w 2010 roku" - twierdzi Ryszard Czarnecki, który też chce startować w wyborach na szefa PZPN.