Trudno sobie wyobrazić reprezentację siatkarek bez "Skowronka". Jest atakującą numer jeden. W Halle w kwalifikacjach olimpijskich nie ma zmienniczki na swojej pozycji. Dlatego mimo osłabienia zaciska zęby i gra - pisze "Fakt".

W Szczyrku, na zgrupowaniu przed turniejem w Niemczech, kilka zawodniczek złapało wirusa. Na szczęście większość z nich dochodzi do siebie, ale Kasia nie zdążyła się wykurować. Ma grypę żołądkową i jest osłabiona - pisze "Fakt". Nie chciała jednak się skarżyć i z uśmiechem na ustach wyszła do gry z Holenderkami, a dzień później z Niemkami.

Reklama

"Jestem pełen podziwu dla Kasi, dziękuję jej za poświęcenie" - nie mógł się nachwalić swojej zawodniczki trener Marco Bonitta.

Po meczu z Holenderkami "Skowronek" ciężko usiadła na krześle. Widać było, że dała z siebie wszystko. W hotelu dostała kroplówkę, by wzmocnić organizm. Dzień później Polki czekał kolejny trudny mecz - z Niemkami. Kasia nie wyobrażała sobie, że mogłoby jej zabraknąć na boisku. Zagrała i znowu była jedną z najlepszych.

Pod wrażeniem jej gry są niemieccy dziennikarze. Przed meczem jeden z nich pytał, jak ma mówić w telewizji: Skowrońska czy Dolata. Reporter "Faktu" odpowiedział żartem, że najlepiej będzie mówić "Skowronek". Bo żadna inna zawodniczka tak pięknie i wysoko nie lata nad siatką.