Dorobek punktowy Gortata to oczywiście rekord kariery naszego reprezentanta. W nocy ze środy na czwartek Polak zdobył dwa razy więcej punktów niż we wszystkich poprzednich spotkaniach w NBA. Miał na to dużo więcej czasu niż we wcześniejszych występach, bo trener Stan Van Gundy dał odpocząć podstawowym zawodnikom Magic przed rozpoczynającą się w sobotę fazą play-off.
Z grupy wpuszczonych na parkiet rezerwowych Gortat przebywał na parkiecie najdłużej, prawie 28 minut. Trafił 5 z 11 rzutów z gry oraz wykorzystał 2 z 3 rzutów osobistych. Aż 5 z 11 piłek udało mu się zebrać pod atakowanym przez jego drużynę koszem. Oprócz tego miał też 2 asysty, przechwyt i blok - podsumowywuje "Fakt".
Polak najlepiej spisywał się podczas ostatniej kwarty. Dobrze bronił i pokazał kilka zaskakująco skutecznych zagrań. Najpierw niespodziewanie podał przez całe boisko do świetnie ustawionego Keitha Bogansa. Potem było go wszędzie pełno. W dwóch kolejnych akcjach sam zdobywał punkty, wracał do obrony, zbierał odbite od tablicy piłki, znowu podawał...
Pokazał też prawie 17 tysiącom kibiców swoją popisową akcję, czyli zakończył szybki kontratak swojego zespołu efektownym wsadem. Nic dziwnego, że trener Stan Van Gundy po spotkaniu rozpływał się w komplementach wypowiadanych pod adresem swojego zespołu.
"Wieczór nie mógł ułożyć się dla nas lepiej. Postanowiłem skrócić występ podstawowych zawodników i chciałem dać szansę pograć dłużej chłopakom, którzy zazwyczaj tylko na chwiłę wychodzą na boisko albo nie pojawiają się na nim wcale. I nie zawiodłem się. Zmiennicy grali naprawdę świetnie, lepiej chyba już się nie dało. Pokazali to, co chciałem zobaczyć" - chwalił Gortata i jego kolegów. W pierwszej rundzie play-off Magic zagrają z Toronto Raptors.