Włoskiemu sędziemu afera korupcyjna w Serie A pomogła w karierze. Na mistrzostwach świata w 2006 roku zastąpił najlepszego wówczas włoskiego sędziego Massimo De Santisa, który za udział a sprzedawaniu meczów został zawieszony na cztery lata. Gdyby nie to, Rosetti, który jest sędzią międzynarodowym od 2002 roku, pozostałby na liście rezerwowych.

Jeszcze w zeszłym sezonie Włoch nie prowadził meczów powyżej ćwierćfinałów europejskich pucharów, ale w tym był już gwizdał w najważniejszych spotkaniach. Sędziował m.in. otwarcie Euro 2008 i półfinał Ligi Mistrzów Chelsea - Liverpool, a prowadzący statystyki sędziów serwis World Referee uznał go za najlepszego arbitra na świecie.

"Podobnie jak Colina, którego Moggi wymienił jako drugiego uczciwego sędziego, Rosetti uchodzi za twardego i bezwzględnie trzymającego się reguł. Mimo to nie lubi karać piłkarzy kartkami. Zamiast tego woli porozmawiać z piłkarzami. Tym różni się od innych" - mówi Andrea Fani, dziennikarz Corriere dello Sport.

Na mundialu w 2006 roku w czterech meczach pokazał zaledwie 15 żółtych kartek (tylko jeden sędzia miał niższą średnią), a na Euro w trzech meczach uczynił to tylko 11 razy. Ale Rosetti na boisku jest dla piłkarzy także partnerem. Potrafi żartować i pocieszać piłkarzy, a nawet... przytulić, jak Mladena Petricia po przegranym przez Chorwatów ćwierćfinale Euro 2008.

Mimo to, zdaniem Faniego, Rosetti musi na boisku starać się bardziej, niż jego poprzednik, któremu wystarczał sam autorytet, by panować nad zawodnikami. "Rosetti w przeciwieństwie do Coliny nie jest typem gwiazdora" - wyjaśnia Andrea.

Jednak w jednym Rosetti już jest lepszy od rodaka: Colinie bowiem nigdy nie przypadł zaszczyt sędziowania finału mistrzostw Europy.