Do konfliktu boksera z niemieckimi celnikami doszło w marcu, gdy przyleciał na lotnisko we Frankfurcie nad Menem. Podczas odprawy Kliczko został zaproszony do osobnego pokoju przeszukań.

Reklama

Najpierw celnicy poprosili go o otwarcie walizki, następnie zainteresowali się pochodzeniem noszonego przez sportowca drogiego zegarka marki IWC. Kliczko wytłumaczył, iż dostał go dwa lata temu jako nagrodę World Sports Academy Laureus, jednak zegarek wraz z torbą został skonfiskowany.

Według adwokata boksera, karząc Kliczkę grzywną celnicy powołali się na przepis, zabraniający wwożenia do ich kraju niezadeklarowanych towarów o wartości powyżej 404 euro.

Niemieckie służby celne nie dały się przekonać ani przedstawionym przez sportowca dokumentem firmy IWC, w którym potwierdzono, że zegarek rzeczywiście był nagrodą, ani rachunkiem ze sklepu, w którym żona Kliczki kupiła mu walizkę.

Reklama

Sam Kliczko żartował w marcu, że celnicy we Frankfurcie nad Menem zatrzymali go z powodu zwycięskiej walki, którą stoczył wcześniej z Kubańczykiem Juanem Carlosem Gomezem.

"Mam kilka wersji tego incydentu. Według jednej z nich celnicy byli moimi wielkimi fanami i postanowili dłużej sobie ze mną pogawędzić. Według drugiej wersji byli oni fanami mego przeciwnika Gomeza i w tak oryginalny sposób próbowali policzyć się ze mną za jego porażkę" - powiedział.

Do walki Kliczki z Kubańczykiem Gomezem doszło 22 marca w Stuttgarcie. Ukrainiec obronił tam tytuł mistrza świata WBC w wadze ciężkiej, pokonując Gomeza przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie.