Do szamotaniny doszło przed jedną z restauracji na głównej ulicy miasta - Bohaterów Monte Cassino, czyli popularnym "Monciaku".

Poszkodowani to dwaj mężczyźni, mieszkańcy Warszawy. Podczas bójki jeden doznał złamania żuchwy, drugi miał ranę ciętą ręki. Teraz domagają się uznania pięściarza i dwóch innych mężczyzn za winnych. Być może wystąpią także o odszkodowanie.

Oskarżyciele twierdzą, że "Michalczewski brał udział w bójce i zadawał ciosy". Bokser wprost przeciwnie - twierdzi, że "jest pewny, że nikogo nie uderzył". "Ludzie, którzy mnie oskarżyli są ze światka przestępczego, kierowali grupami przestępczymi, prowadzą agencję towarzyską, to jest najwyższa półka z bandziorstwa" - mówi.

"Ci panowie chcieli po prostu wyłudzić pieniądze. Dostali po pysku a potem wyskoczyli do moich znajomych z żądaniem pieniędzy" - dodaje "Tygrys".

W lutym 2009 roku sopocki sąd w tzw. trybie nakazowym skazał znanego pięściarza za zarzucany mu czyn na 20 tys. zł grzywny. Sportowiec odwołał się jednak od tego wyroku, dlatego sprawa rozpatrywana jest w normalnym procesie. Sąd ma do przesłuchania ponad 20 świadków.







Reklama