Rajd Sardynii to rajd dla prawdziwych twardzieli, o czym na III etapie przekonali się polscy motocykliści. Kurz, piach, słaba widoczność – w takich warunkach bardzo łatwo o wypadek. "Przede mną startuje Rodrigues, bardzo szybki zawodnik z Portugalii. Jedzie jednak wolniej ode mnie. Doganiam go na odcinkach specjalnych i jadę w jego kurzu. Kiedy jestem już bardzo blisko niego widoczność jest tak słaba, że nie mam możliwości wyprzedzania go. Jest to zbyt niebezpieczne" mówił po minięciu lini mety Jacek Przygoński.

Reklama

W takich skrajnie trudnych warunkach znacznie lepiej spisuje się Jacek Czachor, lider Orlen Teamu. Doświadczony motocyklista, który już wielokrotnie brał udział w Rajdzie Dakar, właśnie na piaszczystych trasach Sardynii zaczął odrabiać straty do lidera. "Jechało mi się lepiej niż wczoraj i powoli zaczynam nabierać tempa. Skupiłem się na tym by nie zabłądzić" powiedział Czachor.

Dziś przed zawodnikami etap maratoński, na którym zabronione jest korzystanie z pomocy mechaników oraz wymiana opon. Czachor liczy na swój motor i doświadczenie, Polak doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że właśnie ten etap będzie miał decydujące znacznie dla całego rajdu. "Może to być mordercza przeprawa dla niektórych zawodników" zakończył tajemniczo Polak.