"Piłkarki ręczne w klubie SPR Asseco BS Lublin są zmuszane do podpisywania kontraktów, w których mają zakaz… zachodzenia w ciążę" - oburza się w rozmowie z serwisem tvp.info Elżbieta Radziszewska. Co gorsza, jeśli złamią ten zakaz, muszą zapłacić karę.

Reklama

Sprawa wyszła na jaw po tym, jak piłkarka Katarzyna Duran na początku roku ogłosiła, że spodziewa się dziecka. Prezes lubelskiego klubu mówił wtedy, że powinna z nim uzgadniać takie plany.

Teraz odpiera zarzuty. Twierdzi, że zapisów o karach nie ma w kontrakcie. Podobnie jak zapisów o zakazie zachodzenia w ciążę. "Zawodniczka musi tylko zadeklarować, że w momencie podpisania kontraktu nie jest w ciąży" - tłumaczy się Andrzej Wilczek, prezes SPR Asseco Lublin. "Musimy się tak zabezpieczać. W innym przypadku okazałoby się, że zawodniczka zagra raz, albo nawet nie wyjdzie w ogóle na boisko po podpisaniu kontraktu" - dodaje.

Pełnomocnik do spraw równego traktowania kobiet i mężczyzn zaalarmowała o sprawie Mirosława Drzewieckiego. Minister sportu napisał w tej sprawie specjalny list do Związku Piłki Nożnej.

"W Polsce nie istnieją podstawy prawne do zamieszania w kontraktach sportowych zapisów dotyczących planów rodzinnych i macierzyńskich" - cytuje treść dokumentu serwis tvp.info.