Właśnie z australijsko-brytyjską parą mieli się początkowo spotkać Fyrstenberg i Matkowski, ale po tym jak z turnieju - już po losowaniu turnieju głównego - wycofali się amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 1.), to właśnie Polacy zajęli ich miejsce w drabince, jako debel numer pięć.
Polski duet ma w tym sezonie spore problemy z utrzymaniem równego poziomu gry. Niestety zamiast fanatystycznych wyników, takich jak choćby zwycięstwo w Eastbourne, częściej są bolesne porażki. Czyżby w końcu miał nadejść przełom?
Tenisiści nigdy bowiem nie ukrywali, że znacznie lepiej czują się na nawierzchniach twardych. I tak naprawdę największe swoje sukcesy biało-czerwoni świętowali w hali, choćby w Szanghaju, gdy awansowali do półfinału turnieju mistrzowskiego.
W Waszyngtonie wystartował jeszcze jeden polski tenisista - Łukasz Kubot razem z Austriakiem Oliverem Marachem, ale w pierwszej rundzie przegrali we wtorek 5:7, 5:7 z Czechem Martinem Dammem Szwedem Robertem Lindstedtem.
Wynik spotkania pierwszej ryundy gry podwójnej:
Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska, 5) - Tomas Berdych, Lukas Dlouhy (Czechy) 7:5, 6:3.