"Myślałam, że to takie proste. Wyjdę na stadion, zabiorę do domu złoto, a po drodze pobiję jeszcze rekord świata. Podchodziłam do tego w tak oczywisty sposób, że musiało się to źle skończyć" - oceniła 27-letnia zawodniczka.

Reklama

Dwukrotna mistrzyni olimpijska zaczęła, dzięki tej porażce, bardziej doceniać przeciwniczki oraz osiągane przez siebie wyniki.

"Przed rywalizacją w Berlinie wygrane nie były dla mnie czymś specjalnym. Tak naprawdę to nic nie znaczyły. Teraz dopiero zacznę bardziej cenić zwycięstwa. Takie przypomnienie, że sport to tylko sport i zawsze może coś nieoczekiwanego się wydarzyć, dobrze mi zrobi" - dodała.

Właśnie z tego powodu berlińskie mistrzostwa świata pozostaną w jej pamięci na długo. "Dopóki nie przejdę na emeryturę, będzie to się za mną ciągnąć" - przyznała.

W przedostatnim w tym roku mityngu Złotej Ligi wystąpią wszystkie medalistki - złota Rogowska i srebrne ex aequo Monika Pyrek (MKL Szczecin) oraz Amerykanka Chelsea Johnson.